Sport.Goniec.pl > Skoki Narciarskie > Jest decyzja ws. oszustwa Norwegów, klamka zapadła. Posypały się zawieszenia
Bartosz Nawrocki
Bartosz Nawrocki 10.03.2025 18:36

Jest decyzja ws. oszustwa Norwegów, klamka zapadła. Posypały się zawieszenia

Magnus Brevig i Jan-Erik Aalbu
Magnus Brevig i Jan-Erik Aalbu. Fot. TERJE PEDERSEN/AFP/East News

Cały sportowy świat wciąż żyje skandalem, który miał miejsce podczas mistrzostw świata w Trondheim. Pamiętamy, że wówczas na jaw wyszło, jak Norwegowie złamali przepisy dotyczące kombinezonów i ich konstrukcji. Teraz na jaw wyszło, jakie konsekwencje wyciągnięto wobec norweskiej kadry. Posypały się zawieszenia.

Norwescy skoczkowie pozbawieni medalu. A to nie koniec

W sobotę 8 marca odbył się ostatni konkurs w ramach tegorocznych mistrzostw świata w Trondheim. Na dużej skoczni, w kadrze reprezentacji Polski zobaczyć mogliśmy Dawida Kubackiego, Pawła Wąska, Jakuba Wolnego i Aleksandra Zniszczoła. Biało-Czerwoni zaprezentowali się w sposób przeciętny, a oczywiście najlepiej poszło 25-letniemu zawodnikowi.

W pierwszej serii Jakub Wolny skoczył na 123,5 metra i musiał drżeć o prawo występu w finale. Udział w drugiej serii zapewnił sobie od razu Dawid Kubacki, który osiągnął odległość 126 metrów. Najgorzej z Polaków zaprezentował się Aleksander Zniszczoł. “Olek” skoczył na 122 metry, jednak ostatecznie również udało mu się awansować do finału. Najlepiej z naszej kadry poszło jednak Pawłowi Wąskowi. 25-latek poleciał na 129,5 metra. Najlepiej w pierwszej serii poradził sobie Domen Prevc, który skoczył na 138 metrów. O nieco ponad punkt pokonał Mariusa Lindvika, jednak tam jeszcze wiele mogło się zmienić. Za to, na półmetku zawodów na 9. pozycji znalazł się Paweł Wąsek.

Do drugiej serii ostatecznie awansowali wszyscy Polacy. Niestety, nie wykorzystali oni szansy, by osiągnąć lepsze wyniki. Jakub Wolny wylądował bliżej niż za pierwszym razem, bo na 120. metrze. Identycznie, jak za pierwszym razem poleciał Aleksander Zniszczoł, lądując na 122. metrze. Swój wynik poprawił za to Dawid Kubacki, który osiągnął 127,5 metra. Jako ostatni skoczył Paweł Wąsek, który wylądował na 130,5. metrze. Mimo tego, że rezultat ten był najlepszy spośród wszystkich Polaków, nie mógł być do końca zadowolony.

Zawody wygrał Domen Prevc, który w finale skoczył na 140,5 metra. Początkowo wydawało się, że srebro przypadnie Mariusowi Lindvikowi, jednak decyzja, która nastała tuż po zakończeniu mistrzostw świata była nieubłagana. W jej wyniku norweski skoczek stracił srebrny krążek, który przypadł ostatecznie Janowi Hoerlowi. Zdyskwalifikowany został także Johann Andre Forfang, dzięki czemu brąz przypadł Ryoyu Kobayashiemu. 

W związku z taką decyzją, zmieniły się też pozycje Polaków. I tak, Paweł Wąsek wspiął się na 11. miejsce, Dawid Kubacki ma 15. pozycję, Aleksander Zniszczoł na 22. lokatę, a Jakub Wolny na 27. miejsce.

Potwierdził się najgorszy scenariusz dla Polaków. Gwiazda kadry wypada z gry na dłużej

Skandal na MŚ. Sądny czas dla skoków narciarskich

Przyczyną takiego ukarania norweskiej kadry był skandal, który wypłynął tuż przed rozpoczęciem ostatnich zawodów w ramach tegorocznych mistrzostw świata. Dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski na swoim profilu na X opublikował nagrania, na których widać, jak Magnus Brevig, trener norweskich skoczków znajduje się w pomieszczeniu, w którym dochodzi do przeszywania kombinezonów i wprasowywania w nie zduplikowanych czipów. Sytuacja ta jest związana z nowymi przepisami, które weszły z początkiem obecnego sezonu. Miały one sprawić, że nie będzie już dochodziło do nieprzepisowych modyfikacji kombinezonów. Teraz zawodnicy mają limitowaną liczbę strojów, w których mogą startować w ocenianych seriach. Czipy są z kolei sprawdzane przed każdym startem. Teoretycznie dozwolone jest ich przeszywanie, ale zwiększanie obwodów i korzystanie z nowego materiału już nie.

Protest do FIS ws. domniemanego oszustwa popełnionego przez Norwegów złożyli Polacy, Austriacy, Niemcy i Słoweńcy. Adam Małysz na antenie Eurosportu mówił o konieczności podjęcia działań, co ostatecznie doszło do skutku. Po zawodach wspomniani Forfang oraz Lindvik został wezwani na kontrolę, która wykazała nieprawidłowości.

Musieliśmy otworzyć kombinezony Norwegów, żeby przekonać się, że oszukiwali. Nie mogliśmy tego zrobić w trakcie konkursu. To jeden z najczarniejszych dni dla skoków narciarskich, będziemy zastanawiali się nad dalszymi konsekwencjami - powiedział po zakończonych zawodach dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile na antenie Eurosportu.

Jak się dokładnie później okazało, nieprawidłowości w norweskich kombinezonach dotyczyły wszycia wzmocnionego sznurka, co jest zakazane. Dlatego też FIS nie mogła dłużej zwlekać i wyciągnęła kolejne konsekwencje. Tym razem posypały się zawieszenia.

ZOBACZ: Norwegowie zwołali pilną konferencję ws. oszustwa na MŚ. Nie do wiary, co powiedzieli o skandalu

Oficjalnie ogłoszono ws. norweskiej kadry. Klamka zapadła

Z pewnością jest to sądny czas dla skoków narciarskich, które i tak pogłębione są w kryzysie. Chodzi przede wszystkim o spadające zainteresowanie wśród kibiców. Widzimy to także w Polsce, choć tutaj najbardziej chodzi o niezadowalającą formę naszych zawodników, którzy przyzwyczaili nas, na przestrzeni lat, do wygrywania wielu prestiżowych turniejów i konkursów w ramach Pucharu Świata. Teraz nastąpiły “chude lata”.

Jednak skandal związany z Norwegami sprawia, że skoki narciarskie, jako dyscyplina, jeszcze bardziej ucierpią. Tym bardziej, że przepisy złamała nacja, która jest niejako twarzą tej dyscypliny sportowej. Dzień po zakończonych mistrzostwach świata zwołana została konferencja prasowa Norwegów. Tam przyznali się oni do popełnienia oszustwa.

Oszukiwaliśmy. Próbowaliśmy obejść system. To niedopuszczalne. Przez całą noc robiliśmy wszystko, co możliwe, by wyjaśnić, co się stało. Członkowie sztabu przyznali, że wszyli wzmocnione nici w kombinezony Forfanga i Lindvika. To dla mnie ogromny szok. To stoi w sprzeczności ze wszystkim, w co wierzę - przekazał dziennikarzom Jan-Erik Aalbu, dyrektor sportowy reprezentacji.

W obliczu całej tej sprawy cały czas toczy się dyskusja, jak daleko sięgają te oszustwa. Austriacy domagali się nawet odebrania Mariusowi Lindvikowi tytułu mistrza świata na skoczni normalnej. Póki co jednak nie ma ku temu przesłanek i wygląda na to, że wówczas Norweg zdobył złoty medal uczciwie. 

Norweska federacja przekazała, że nałożono pierwsze zawieszenia na przedstawicieli reprezentacji Norwegii. Dziś po południu na jaw wyszło, że kara ta spotkała trenera Magnusa Breviga oraz jego asystenta Adriana Liveltena. Informację tę przekazał norweski portal skiforbundet.no.

Decyzja o zawieszeniu Breviga i Liveltena w prawach pracowników związku miała zapaść już w niedzielę. Podstawą do takiego ruchu miały być ujawnione dotąd informacje związane z działaniami, które doprowadziły do dyskwalifikacji Mariusa Lindvika i Johanna Andre Forfanga tuż po sobotnich zawodach w ramach mistrzostw świata w Trondheim - czytamy.

Stine Korsen, stojąca na czele komisji ds. skoków w Norweskim Związku Narciarskim za zasadne uznała dochodzenie wszczęte przez FIS. Z kolei sekretarz generalny federacji Ola Keul uargumentował zasadność swojej decyzji o zawieszeniu Breviga i Liveltena.

W pełni popieram wniosek Komisji ds. Skoków, dlatego zdecydowałem o natychmiastowym zawieszeniu Breviga i Liveltena, zgodnie z przepisami kodeksu pracy. W niedzielę zapowiedziano, że sprawa będzie miała konsekwencje i tak się właśnie dzieje. Jednocześnie musimy zadbać o resztę naszych pracowników, którzy teraz znajdują się w centrum sytuacji kryzysowej. Oczekujemy, że zostanie im okazane ludzkie zrozumienie.