Norwegowie zwołali pilną konferencję ws. oszustwa na MŚ. Nie do wiary, co powiedzieli o skandalu

Mistrzostwa Świata w Trondheim zakończyły się wielkim skandalem. Polski dziennikarz wykrył oszustwo w kadrze Norwegów, a później ruszyła już istna lawina. Teraz główni “bohaterowie” skandalu zwołali specjalną konferencję prasową. Aż trudno uwierzyć, co powiedzieli.
Skandal na Mistrzostwach Świata w Trondheim. Norwegowie oszukiwali wszystkich
Od wczoraj świat skoków narciarskich huczy od kontrowersji związanych z Mistrzostwami Świata w Trondheim. Choć początkowo drugie miejsce w konkursie indywidualnym zajął Marius Lindvik, Norweg został zdyskwalifikowany, a za sprawą polskich mediów na jaw wyszedł ogromny skandal dotyczący norweskiej kadry.
ZOBACZ: Świątek gromiła rywalkę, a tu nagle takie słowa od Sabalenki. Białorusinka zaskoczyła na konferencji
Dziennikarz Sport.pl, Jakub Balcerski, opublikował na platformie X nagrania, które wywołały burzę. Widać na nich, jak Magnus Brevig, trener norweskiej reprezentacji, znajduje się w pomieszczeniu, gdzie przeprowadzane są modyfikacje kombinezonów – w tym przeszywanie materiału i wprasowywanie podwójnych chipów. Jest to kluczowe w kontekście przepisów, które obowiązują od początku tego sezonu. Miały one ukrócić wszelkie manipulacje sprzętem, wprowadzając m.in. ograniczoną liczbę strojów dla zawodników oraz system elektronicznych chipów, kontrolowanych przed każdym startem.

Regulamin dopuszcza ich przeszywanie, ale jakiekolwiek ingerencje w materiał czy manipulowanie rozmiarem kombinezonu są już surowo zabronione. Jeśli zarzuty wobec Norwegów się potwierdzą, skandal może przybrać jeszcze większe rozmiary, a konsekwencje dla ich sztabu szkoleniowego mogą być bardzo poważne.
Dramatyczne sceny w polskiej lidze. Piłkarz padł na murawę, śmigłowiec LPR w akcjiTe chipy się koduje. Wystarczy, że masz taki sam system, potrafisz powielić chip i później użyć w nowym kombinezonie. Najdziwniejsze jest to, że te chipy już są przyklejone na materiale, który jest po prostu z belki rozwinięty (…)
Nie wolno poszerzać kombinezonu, ale można zwężać, jeśli kontroler gdzieś cię zdyskwalifikował czy podważył, że masz za dużo tego materiału. Ale to nie może być dodany całkowicie nowy element. Dzisiaj każdy z tych elementów ma swój chip i po to je wprowadzono, żeby po prostu nie wymieniano elementów. Często teamy tak robiły, że wymieniały na przykład dół lub górę kombinezonu. Dzisiaj przez te chipy nie powinno to mieć miejsca (…) - komentował na antenie Eurosportu Adam Małysz.
Tak świat reagował na skandal Norwegów. Kibice są wściekli
Po dyskwalifikacji Mariusa Lindvika dyrektor Pucharu Świata, Sandro Pertile, musiał osobiście wytłumaczyć swoją decyzję zgromadzonym na stadionie kibicom. Nie ukrywał, że był to jeden z najtrudniejszych dni w historii skoków narciarskich, podkreślając, że konsekwencje dla norweskiej kadry muszą zostać poważnie przeanalizowane.
Musieliśmy otworzyć kombinezony Norwegów, żeby przekonać się, że oszukiwali. Nie mogliśmy tego zrobić w trakcie konkursu. To jeden z najczarniejszych dni dla skoków narciarskich, będziemy zastanawiali się nad dalszymi konsekwencjami - powiedział dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile na antenie Eurosportu.
Tymczasem reakcja samych Norwegów nie pozostawia złudzeń – zamiast przyjąć werdykt, postanowili odpowiedzieć kontratakiem.
Szczególnie ostro zareagował Johan Remen Evensen, były norweski skoczek, który w telewizji NRK przekonywał, że to Norwegowie powinni złożyć protest. Twierdził, że manipulacje sprzętowe są powszechne i dotykają także inne nacje.
To ogromny cios dla Norwegii, ale powinni walczyć. Jestem przekonany, że mają dowody na to, że inne reprezentacje robią dokładnie to samo – mówił Evensen, cytowany przez Piotra Bąka ze skijumping.pl.
Norwescy kibice również nie kryją swojej frustracji. Na profilu Jakuba Balcerskiego z portalu Sport.pl, który jako pierwszy ujawnił kulisy skandalu, zaroiło się od wściekłych komentarzy oskarżających dziennikarza o… nagłośnienie sprawy i brak szacunku do Norwegii.
Traktowałeś Norwegię jak klauna, a teraz przekonujesz, że jesteś od nich mądrzejszy. Jedziesz do Oslo, żeby ich obrazić? Czy masz choć odrobinę szacunku dla norweskich sportowców i ich fanów? Zawsze musisz szanować każdą drużynę w każdej chwili! - pisała jedna z fanek kadry Norwegii.
Dziennikarz szybciutko odpowiedział niezadowolonej fance i zamknął całą dyskusję.
Ja traktuję ich jak klauny? Nie jestem pewien, co przez to rozumiesz, ale może skoro zachowali się jak klauny, to im się to po prostu należy? Prawda? - zgasił wściekłą fankę redaktor Jakub Balcerski.
Tymczasem dzień po skandalu na Mistrzostwach Świata w Trondheim Norwegowie próbują ratować swój PR. Tamtejszy związek zorganizował specjalną konferencję prasową i zaskoczył cały świat.
ZOBACZ TEŻ: Piłkarz ujawnił, ile zarabia się w polskiej IV lidze. Kwota zwala z nóg
Norwegowie zwołali konferencję prasową. Tłumaczą się ze skandalu
W niedzielne popołudnie norweska federacja narciarska zorganizowała konferencję prasową, podczas której głos zabrał Jan-Erik Aalbu, szef norweskich skoków narciarskich. Norwegowie starali się wyjaśnić całą sytuację, podkreślając, że przez całą noc analizowali dostępne materiały i szukali odpowiedzi na pytania dotyczące skandalu.
Aalbu otwarcie przyznał, że norweski sztab dopuścił się manipulacji sprzętowych, co w praktyce oznacza złamanie regulaminu. Podkreślił jednak, że naruszenia dotyczyły jedynie dwóch kombinezonów używanych podczas całych mistrzostw świata, próbując w ten sposób złagodzić skalę problemu. Dodał również, że do tej pory nie przeprowadzono jeszcze rozmów z samymi zawodnikami, co sugeruje, że cała sprawa wciąż pozostaje w toku.
Oszukiwaliśmy. Próbowaliśmy obejść system. To niedopuszczalne (…)
Przez całą noc robiliśmy wszystko, co możliwe, by wyjaśnić, co się stało. Członkowie sztabu przyznali, że wszyli wzmocnione nici w kombinezony Forfanga i Lindvika. To dla mnie ogromny szok. To stoi w sprzeczności ze wszystkim, w co wierzę (…) - powiedział Norweg.
Co ciekawe, mimo ujawnienia oszustwa, Aalbu wyraził zadowolenie z faktu, że Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) wszczyna oficjalne dochodzenie w tej sprawie. Jego zdaniem może to pomóc w wyjaśnieniu nie tylko sytuacji Norwegów, ale także nałożeniu odpowiedniej kary.
Cieszę się, że FIS również wszczyna dochodzenie. Ta sprawa będzie miała swoje konsekwencje. Jak na razie jest za wcześnie, by powiedzieć jakie - zakończył Norweg.




































