Kamil Stoch wyznał wprost do kamery. Wszystko po występie w Sapporo

Ostatni sprawdzian Polaków przed MŚ w Trondheim

Dziś o 7:10 czasu polskiego skoczkowie rozpoczęli zmagania w ramach kolejnego konkursu Pucharu Świata. Tym razem rywalizacja przeniosła się do Sapporo, w którym zawodnicy zostaną do jutra. We wczorajszych kwalifikacjach bardzo dobrze spisał się szczególnie Maciej Kot, który osiągnął odległość 135,5 metra. To dało mu 8. miejsce.

Wszystkim Polakom, choć z różnym skutkiem, udało się ostatecznie zakwalifikować. Rzutem na taśmę udało się Kacprowi Juroszkowi, który zajął 48. miejsce. Sporo problemów miał również Paweł Wąsek, który zajął 41. pozycję. Kamil Stoch zajął za to stabilną, 24. lokatę.

Całkiem obiecujące skoki Polacy oddali w serii próbnej. Choć, nie można tego powiedzieć o Macieju Kocie, który wylądował zaledwie na 116 metrze. Lepiej za to poszło Juroszkowi, który poszybował na 125 metrów. Obiecująco zaprezentowali się także Kamil Stoch i Paweł Wąsek. “Orzeł z Zębu” skoczył na 127 metrów, a 25-letni zawodnik - na 129,5 metra. W serii próbnej Wąsek zajął 8. miejsce. Było więc czego oczekiwać.

Konkurs w Sapporo zaskoczył jednak wszystkich. Negatywnie.

Miarka się przebrała. Awantura po tym, co zrobili Wąsek, Stoch i Kot Czytaj dalej

Zły prognostyk przed MŚ w Trondheim

W sobotnim konkursie, który rozpoczął się o 7:10 czasu polskiego, jako pierwszy z Polaków swój skok oddał Maciej Kot. I zaprezentował się o wiele lepiej, niż przed chwilą w serii próbnej, ale za to nieco gorzej, niż w kwalifikacjach. Niemniej jednak, jego skok na 130 metrów okazał się najlepszym spośród tych, które Polacy oddali w każdej z dwóch serii sobotnich zawodów.

Skoki pozostałych Polaków nie były już jednak tak udane. Kacper Juroszek wylądował zaledwie na 119 metrze. Nieco dalej pofrunął Kamil Stoch, który osiągnął 122 metr. Najbliżej wylądował natomiast Paweł Wąsek, bo na 118 metrze. Uratowały go jednak zdobyte punkty, a więc wraz ze Stochem i Kotem awansował do serii finałowej. Nie udało się tylko naszemu debiutantowi.

Drugą serię w wykonaniu Polaków rozpoczął Paweł Wąsek, który zajął najniższe miejsce spośród trójki, która awansowała. I tutaj nasz aktualny lider, jeśli chodzi o ten sezon, poprawił się. Tym razem 25-latek skoczył na odległość 126 metrów. Za chwilę na belce zasiadł Kamil Stoch. Ten również się poprawił i skoczył na 125,5 metr. To jednak cały czas nie był wynik, który zagrażałby czołowej dziesiątce konkursu. Z pewnością najwięcej oczekiwano od Macieja Kota, który zarówno w kwalifikacjach, jak i w pierwszej serii pokazał, że może namieszać. Polak już zasiadł na belce i ruszył. Niestety, tym razem Kot poleciał zaledwie na 116 metrów.

Sobotnie zawody w Sapporo wygrał Ryoyu Kobayashi, dla którego to pierwszy wygrany konkurs w tym sezonie Pucharu Świata. Skoczek zdobył aż 20 punktów więcej od drugiego Jana Hoerla. Przed własną publicznością zaprezentował się zjawiskowo.

Tak prezentuje się całe TOP 10 sobotniego konkursu PŚ w Sapporo. 19. miejsce zajął Paweł Wąsek, 22. Kamil Stoch, a 25. Maciej Kot:

Po zakończonej rywalizacji, kilka słów do mikrofonu Eurosportu wypowiedzieli nasi reprezentanci. Zaskoczył szczególnie Kamil Stoch. Ten również nie milczał w sprawie nadchodzących mistrzostw świata w Trondheim.

ZOBACZ: Wydali wyrok po meczu Świątek. O tych słowach będzie głośno

Stoch nie owijał w bawełnę po występie w Sapporo. Chodzi o mistrzostwa świata

Po zawodach Pucharu Świata w Sapporo, z Eurosportem porozmawiali polscy skoczkowie. Paweł Wąsek nie krył frustracji po tym, jak nie udało mu się zająć zadowalającego miejsca na koniec konkursu. Mimo wszystko stwierdził jednak, że jego skoki były dobre.

Wiadomo, że jestem wkurzony. Tyle godzin w podróży, tyle się tu jechało, a jak braknie tego szczęścia, to się człowiek wkurza. Ale na matkę naturę się nie obrażam. I cieszę się, że skoki były dobre. Trener też mówił, że było bardzo fajnie - mówił Wąsek.

Po dwóch swoich skokach żalu nie ukrywał za to Maciej Kot. Kiedy po pierwszej serii, w której skoczył na 130 metrów, w drugiej wylądował tylko na 116 metrze przyznał, że popełnił kilka istotnych błędów i bił się w pierś. Zupełnie inaczej jednak wypowiadał się Kamil Stoch. Mimo niezbyt wysokiego miejsca stwierdził, że były to dobre zawody w jego wykonaniu. Powiedział, że za dużo od siebie nie wymagał.

Nie, nie oczekiwałem od siebie tutaj wiele. Mam świadomość, gdzie jestem i akceptuję to. Ale starałem się po prostu robić wszystko na tyle dobrze, na ile jestem w stanie w danym momencie i skoki były dobre technicznie, były poprawne. Konkurs zaliczam na plus. Bo byłem w nim i jeszcze zdobyłem punkty, a to jest duży krok do przodu w stosunku do poprzedniego startu - powiedział Stoch w rozmowie z Eurosportem.

W rozmowie ze wspomnianą stacją “Orzeł z Zębu” nawiązał też do zbliżających się mistrzostw świata w Trondheim. Odbędą się one w dniach 28 luty - 8 marca. Organizowane są co dwa lata. W całej historii istnienia światowego czempionatu Polacy kilkukrotnie sięgali po złoty medal:

• Wojciech Fortuna - Sapporo 1972, duża skocznia;
• Adam Małysz - Lahti 2001, normalna skocznia;
• Adam Małysz - Val di Fiemme 2003, duża skocznia;
• Adam Małysz - Val di Fiemme 2003, normalna skocznia;
• Adam Małysz - Sapporo 2007, normalna skocznia;
• Kamil Stoch - Val di Fiemme 2013, duża skocznia;
• Piotr Żyła, Maciej Kot, Dawid Kubacki, Kamil Stoch - Lahti 2017, konkurs drużynowy;
• Dawid Kubacki - Seefeld 2019, normalna skocznia.

Cały czas nie wiadomo, czy Kamil Stoch załapie się do składu na mistrzostwa świata. Kluczowe będą jutrzejsze zawody w Sapporo. W rozmowie z Eurosportem nawiązał do ogromnej presji, z którą obecnie się boryka. A ma to związek z chęcią uczestniczenia w zawodach w Trondheim.

Nie da się od tego uciec, to prawda. Staram się to ulotnić, ale mam gdzieś to w głowie. To też powoduje we mnie pewnego rodzaju napięcie, z którym trzeba sobie poradzić. Ma to każdy z nas. No, może nie każdy. Paweł (Wąsek - red.) nie ma tego problemu, ale za to pewnie ma inne. Staram się to akceptować i robić wszystko najlepiej, jak tylko mogę - mówił Stoch.