Sport.Goniec.pl > Skoki Narciarskie > Wywołali skandal w skokach, teraz atakują Polaków. Szokujące słowa Norwega
Bartosz Nawrocki
Bartosz Nawrocki 08.03.2025 22:51

Wywołali skandal w skokach, teraz atakują Polaków. Szokujące słowa Norwega

Adam Małysz
Adam Małysz. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Ostatni konkurs w ramach mistrzostw świata w Trondheim przebiegł w dosyć burzliwej atmosferze. Kiedy skoczkowie rywalizowali o medale na dużej skoczni, w tle toczyła się sprawa związana z popełnieniem oszustwa przez Norwegów. Polska, Austria, Niemcy i Słowenia złożyły protest, a teraz jeden z byłych skoczków, pochodzący z ukaranego państwa postanowił uderzyć w pozostałe nacje.

Ostatni konkurs na MŚ w cieniu afery

W sobotę 8 marca odbył się ostatni konkurs w ramach tegorocznych mistrzostw świata w Trondheim. Na dużej skoczni, w kadrze reprezentacji Polski zobaczyć mogliśmy Dawida Kubackiego, Pawła Wąska, Jakuba Wolnego i Aleksandra Zniszczoła. Biało-Czerwoni zaprezentowali się w sposób przeciętny, a oczywiście najlepiej poszło 25-letniemu zawodnikowi.

W pierwszej serii Jakub Wolny skoczył na 123,5 metra i musiał drżeć o prawo występu w finale. Udział w drugiej serii zapewnił sobie od razu Dawid Kubacki, który osiągnął odległość 126 metrów. Najgorzej z Polaków zaprezentował się Aleksander Zniszczoł. “Olek” skoczył na 122 metry, jednak ostatecznie również udało mu się awansować do finału. Najlepiej z naszej kadry poszło jednak Pawłowi Wąskowi. 25-latek poleciał na 129,5 metra. Najlepiej w pierwszej serii poradził sobie Domen Prevc, który skoczył na 138 metrów. O nieco ponad punkt pokonał Mariusa Lindvika, jednak tam jeszcze wiele mogło się zmienić. Za to, na półmetku zawodów na 9. pozycji znalazł się Paweł Wąsek.

Do drugiej serii ostatecznie awansowali wszyscy Polacy. Niestety, nie wykorzystali oni szansy, by osiągnąć lepsze wyniki. Jakub Wolny wylądował bliżej niż za pierwszym razem, bo na 120. metrze. Identycznie, jak za pierwszym razem poleciał Aleksander Zniszczoł, lądując na 122. metrze. Swój wynik poprawił za to Dawid Kubacki, który osiągnął 127,5 metra. Jako ostatni skoczył Paweł Wąsek, który wylądował na 130,5. metrze. Mimo tego, że rezultat ten był najlepszy spośród wszystkich Polaków, nie mógł być do końca zadowolony.

Lewandowski i koledzy w żałobie. Na jaw wyszły wstrząsające szczegóły śmierci w FC Barcelonie

Polacy wkroczyli do akcji. Norwegowie ukarani

Zawody wygrał Domen Prevc, który najpierw skoczył na 138 metrów, a w finale na 140,5 metra. Początkowo wydawało się, że srebro przypadnie Mariusowi Lindvikowi, jednak decyzja, która nastała tuż po zakończeniu mistrzostw świata była nieubłagana. W jej wyniku norweski skoczek stracił srebrny krążek, który przypadł ostatecznie Janowi Hoerlowi. Zdyskwalifikowany został także Johann Andre Forfang, dzięki czemu brąz przypadł Ryoyu Kobayashiemu.

W związku z taką decyzją, zmieniły się też pozycje Polaków. I tak, Paweł Wąsek wspiął się na 11. miejsce, Dawid Kubacki ma 15. pozycję, Aleksander Zniszczoł na 22. lokatę, a Jakub Wolny na 27. miejsce.

A co się stało? Otóż, chodzi o skandal, który wypłynął tuż przed rozpoczęciem ostatnich zawodów w ramach tegorocznych mistrzostw świata. Dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski na swoim profilu na X opublikował nagrania, na których widać, jak Magnus Brevig, trener norweskich skoczków znajduje się w pomieszczeniu, w którym dochodzi do przeszywania kombinezonów i wprasowywania w nie zduplikowanych czipów. Sytuacja ta jest związana z nowymi przepisami, które weszły z początkiem obecnego sezonu. Miały one sprawić, że nie będzie już dochodziło do nieprzepisowych modyfikacji kombinezonów. Teraz zawodnicy mają limitowaną liczbę strojów, w których mogą startować w ocenianych seriach. Czipy są z kolei sprawdzane przed każdym startem. Teoretycznie dozwolone jest ich przeszywanie, ale zwiększanie obwodów i korzystanie z nowego materiału już nie.

Zrzut ekranu 2025-03-08 171747.png
Fot. screen X/Jakub Balcerski

Protest do FIS ws. domniemanego oszustwa popełnionego przez Norwegów złożyli Polacy, Austriacy, Niemcy i Słoweńcy. Adam Małysz na antenie Eurosportu mówił o konieczności podjęcia działań, co ostatecznie doszło do skutku. Po zawodach wspomniani Forfang oraz Lindvik został wezwani na kontrolę, która wykazała nieprawidłowości. Skutki były bolesne.

Musieliśmy otworzyć kombinezony Norwegów, żeby przekonać się, że oszukiwali. Nie mogliśmy tego zrobić w trakcie konkursu. To jeden z najczarniejszych dni dla skoków narciarskich, będziemy zastanawiali się nad dalszymi konsekwencjami - powiedział dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile na antenie Eurosportu.

Teraz pojawiło się stanowisko strony norweskiej. Szczególnie jeden z byłych skoczków miał wiele do powiedzenia. Przy okazji uderzył w kraje, które złożyły protest, a więc także w Polskę.

ZOBACZ: Polska medalistka z IO w Paryżu zmaga się z depresją. Otwarcie przyznała wszystkim

Norweg uderza w Polaków

Z pewnością można się zgodzić z dyrektorem Pucharu Świata i jego słowami, że dzień skandalu związanego z Norwegami jest jednym z najczarniejszych dni dla skoków narciarskich. Przecież ostatnio dużo mówi się o problemach budżetowych tej dyscypliny czy również spadającej popularności. Na dodatek, poprzez taki występek Norwegowie, jako jedna z czołowych nacji w skokach narciarskich stracili z pewnością wiele w oczach kibiców na całym świecie.

W całych tych burzliwych okolicznościach padają słowa, które w ogóle nie uspokajają sytuacji. Odpalić się postanowił były norweski skoczek Johan Remen Evensen. W telewizji NRK przekonuje, że to Norwegowie powinni złożyć protest. Stwierdził, że “inne nacje robią to samo”.

Trudno powiedzieć, w jakim stopniu doszło do manipulacji. To cios dla Norwegii. Powinni byli złożyć protest. Jestem pewien, że mają niezbite dowody na to, że inne nacje robią to samo - uważa Evensen, cytowany przez Piotra Bąka ze skijumping.pl.

Oczywiście, były skoczek wspomina tutaj o narodowościach, które złożyły protest do FIS, w tym o Polsce. Stanowiskiem Evensena oburzeni są nawet norwescy dziennikarze.

Wyjaśnienia takie, jak w przypadku narciarzy biegowych albo kolarzy złapanych na dopingu. Evensen mówi, że inne narody robią to samo. Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie - napisał Jorn Sundby z Viaplay na X.

Za chwilę zawarł kolejne słowa, nawiązując do sytuacji z MŚ z 2001 roku, kiedy to fińscy biegacze zostali złapani na dopingu, występując przed własną publicznością.

Skandalu w Lahti nie umniejszał fakt, że w mistrzostwach brali udział również inni zawodnicy korzystający z dopingu - dodaje Sundby.

Z kolei legendarny norweski komentator Arne Scheie przyznał, że nigdy w ciągu 60 lat swojego zainteresowania skokami o czymś podobnym nie słyszał.

To jest dramatyczne. Śledzę skoki od 60 lat, ale nigdy nie słyszałem o czymś podobnym - mówił w rozmowie z dziennikarzem VG.