Sport.Goniec.pl > Skoki Narciarskie > Norweski skoczek wypalił bez ogródek ws. skandalu na MŚ. Trudno uwierzyć, co napisał
Michał Pokorski
Michał Pokorski 10.03.2025 09:09

Norweski skoczek wypalił bez ogródek ws. skandalu na MŚ. Trudno uwierzyć, co napisał

Marius Lindvik
fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Mistrzostwa Świata w Trondheim zakończyły się wielkim skandalem. Polski dziennikarz wykrył oszustwo w kadrze Norwegów, a później ruszyła już istna "lawina". Główni “bohaterowie” skandalu rozpaczliwie próbują ratować swój PR, ale ich wypowiedzi wzbudzają raczej śmiech niż współczucie. Teraz głos w tej sprawie zabrał Marius Lindvik. To właśnie on stracił srebrny medal na skoczni dużej.

Skandal na Mistrzostwach Świata w Trondheim. Norwegowie oszukiwali wszystkich

Od soboty świat skoków narciarskich żyje aferą, która wybuchła podczas Mistrzostw Świata w Trondheim. Marius Lindvik, początkowo sklasyfikowany na drugim miejscu, został zdyskwalifikowany, a dzięki doniesieniom polskich mediów na jaw wyszły szokujące kulisy działań norweskiej kadry.

ZOBACZ: Iga Świątek niespodziewanie wypaliła po meczu. Zaskakujące słowa

Jakub Balcerski, dziennikarz Sport.pl, opublikował w mediach społecznościowych nagrania, które momentalnie wywołały burzę. Widać na nich, jak Magnus Brevig, trener norweskiej reprezentacji, przebywa w pomieszczeniu, gdzie przeprowadzane są nielegalne modyfikacje kombinezonów – w tym przeszywanie materiału oraz umieszczanie podwójnych chipów. Jest to bezpośrednie złamanie przepisów, które miały ukrócić wszelkie nieuczciwe praktyki sprzętowe. Od początku sezonu zawodnicy mogą startować jedynie w ściśle określonej liczbie strojów, a system chipów pozwala na ich kontrolę przed każdą próbą.

Zrzut ekranu 2025-03-08 171747.png
fot. screen X/ @JakubBalcerski

Przepisy teoretycznie dopuszczają drobne poprawki, np. przeszywanie chipów w ramach jednego kombinezonu, ale wszelkie zmiany materiału i manipulowanie rozmiarem stroju są surowo zabronione. 

Te chipy się koduje. Wystarczy, że masz taki sam system, potrafisz powielić chip i później użyć w nowym kombinezonie. Najdziwniejsze jest to, że te chipy już są przyklejone na materiale, który jest po prostu z belki rozwinięty (…)

Nie wolno poszerzać kombinezonu, ale można zwężać, jeśli kontroler gdzieś cię zdyskwalifikował czy podważył, że masz za dużo tego materiału. Ale to nie może być dodany całkowicie nowy element. Dzisiaj każdy z tych elementów ma swój chip i po to je wprowadzono, żeby po prostu nie wymieniano elementów. Często teamy tak robiły, że wymieniały na przykład dół lub górę kombinezonu. Dzisiaj przez te chipy nie powinno to mieć miejsca (…) - komentował na antenie Eurosportu Adam Małysz.

Dramatyczne sceny w polskiej lidze. Piłkarz padł na murawę, śmigłowiec LPR w akcji

Świat reaguje na skandal podczas Mistrzostw Świata w Trondheim

Od momentu dyskwalifikacji Mariusa Lindvika podczas Mistrzostw Świata w Trondheim, świat skoków narciarskich nie mówi o niczym innym. Dyrektor Pucharu Świata, Sandro Pertile, musiał osobiście wyjaśnić kibicom zgromadzonym na stadionie powody tej decyzji, przyznając, że to jeden z najtrudniejszych dni w historii tej dyscypliny. Podkreślił również, że konsekwencje dla norweskiej kadry muszą zostać dokładnie przeanalizowane.

Musieliśmy otworzyć kombinezony Norwegów, żeby przekonać się, że oszukiwali. Nie mogliśmy tego zrobić w trakcie konkursu. To jeden z najczarniejszych dni dla skoków narciarskich, będziemy zastanawiali się nad dalszymi konsekwencjami - powiedział dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile na antenie Eurosportu.

Jednak zamiast przyjąć werdykt, Norwegowie postanowili odpowiedzieć kontratakiem. Johan Remen Evensen, były norweski skoczek, ostro zareagował w telewizji NRK, przekonując, że manipulacje sprzętowe są powszechne i dotyczą także innych reprezentacji. Według niego to Norwegowie powinni złożyć protest, ponieważ mają dowody, że inne nacje stosują podobne praktyki.

To ogromny cios dla Norwegii, ale powinni walczyć. Jestem przekonany, że mają dowody na to, że inne reprezentacje robią dokładnie to samo – mówił Evensen, cytowany przez Piotra Bąka ze skijumping.pl.

Fala frustracji przelała się również na media społecznościowe. Pod postami dziennikarza Jakuba Balcerskiego z Sport.pl, który jako pierwszy ujawnił kulisy skandalu, pojawiły się liczne komentarze norweskich kibiców, oskarżających go o… niepotrzebne nagłośnienie sprawy. Zarzucali mu brak szacunku wobec ich reprezentacji, a nawet celowe działanie na jej niekorzyść.

Traktowałeś Norwegię jak klauna, a teraz przekonujesz, że jesteś od nich mądrzejszy. Jedziesz do Oslo, żeby ich obrazić? Czy masz choć odrobinę szacunku dla norweskich sportowców i ich fanów? Zawsze musisz szanować każdą drużynę w każdej chwili! - pisała jedna z fanek kadry Norwegii.

 

Ja traktuję ich jak klauny? Nie jestem pewien, co przez to rozumiesz, ale może skoro zachowali się jak klauny, to im się to po prostu należy? Prawda? - zgasił wściekłą fankę redaktor Jakub Balcerski.
 

Dzień po wybuchu afery norweska federacja narciarska postanowiła ratować sytuację, organizując specjalną konferencję prasową. Jan-Erik Aalbu, szef norweskich skoków, wprost przyznał, że ich sztab dopuścił się manipulacji sprzętowych. Stwierdził jednak, że naruszenia dotyczyły jedynie dwóch kombinezonów, próbując w ten sposób złagodzić skalę skandalu. Co więcej, dodał, że do tej pory nie przeprowadzono jeszcze rozmów z zawodnikami, co sugeruje, że sprawa wciąż jest badana.

Oszukiwaliśmy. Próbowaliśmy obejść system. To niedopuszczalne (…)

Przez całą noc robiliśmy wszystko, co możliwe, by wyjaśnić, co się stało. Członkowie sztabu przyznali, że wszyli wzmocnione nici w kombinezony Forfanga i Lindvika. To dla mnie ogromny szok. To stoi w sprzeczności ze wszystkim, w co wierzę (…) - powiedział Norweg.

Mimo że Aalbu nie zaprzecza oszustwu, to jednocześnie wyraził zadowolenie z faktu, że Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) wszczyna oficjalne dochodzenie. Jego zdaniem może ono pomóc nie tylko w wyjaśnieniu sytuacji, ale także w nałożeniu odpowiednich kar.

Cieszę się, że FIS również wszczyna dochodzenie. Ta sprawa będzie miała swoje konsekwencje. Jak na razie jest za wcześnie, by powiedzieć jakie - zakończył Norweg na konferencji prasowej.

Teraz głos ws. afery i skandalu na mistrzostwach świata postanowił zabrać Marius Lindvik. To właśnie on został “złapany” na oszustwie i odebrano mu srebrny medal! Nie do wiary, co napisał do fanów.

skoki
Marius Lindvik, fot. GEORG HOCHMUTH/AFP/East News

ZOBACZ TEŻ: Dramatyczne sceny w polskiej lidze. Piłkarz padł na murawę, śmigłowiec LPR w akcji

Marius Lindvik zabrał głos ws. skandalu. Nie do wiary, co napisał

Marius Lindvik początkowo unikał komentowania skandalu, jaki wybuchł podczas Mistrzostw Świata w Trondheim. Norweski skoczek był wyraźnie zszokowany decyzją sędziów i wściekły z powodu dyskwalifikacji, która pozbawiła go medalu. Dodatkowo, obawa przed możliwymi konsekwencjami mogła sparaliżować całą norweską kadrę, która znalazła się w centrum kontrowersji.

Teraz jednak Lindvik postanowił przerwać milczenie. Wspólnie z Johannem Andre Forfangiem zdecydował się skomentować sprawę, jednak ich stanowisko wywołało spore zaskoczenie. Norwescy skoczkowie twierdzą bowiem, że… nie mieli pojęcia o manipulacjach sprzętowych.

Przepraszamy, że nie mieliśmy odwagi porozmawiać z mediami po tym, co się wczoraj wydarzyło (…)

Jesteśmy kompletnie załamani. Żaden z nas nigdy nie skakałby w kombinezonach, o których wiedzielibyśmy, że są zmanipulowane. Nigdy 

My, zawodnicy, również ponosimy odpowiedzialność za to, aby kombinezon był zgodny z przepisami, ale nie mieliśmy żadnych procedur weryfikowania pracy sztabu szkoleniowego, na przykład w kwestii szwów - powiedzieli wspólnie, cytowani przez portal "dagbladet.no".
 

Zawodnicy zapowiedzieli również pełną współpracę z Międzynarodową Federacją Narciarską (FIS), co na pierwszy rzut oka mogłoby wyglądać jak próba wyjaśnienia sytuacji. Jednak w opinii wielu komentatorów i ekspertów, to raczej desperacka próba ratowania własnej reputacji.

Dziennikarz Sport.pl, Jakub Balcerski, podważa ich zapewnienia o niewinności. Powołując się na rozmowy z innymi skoczkami, przekonuje, że modyfikacje kombinezonu były wyczuwalne dla zawodników, co oznacza, że nie mogli oni nie zauważyć zmian. 

Lindvik i Forfang twierdzą, że nigdy nie skoczyliby w kombinezonach, gdyby wiedzieli, że zostały zmanipulowane.
No, proszę. A ja twierdzę, że byli świadomi. Trenerzy pracujący z najlepszymi skoczkami PŚ twierdzą, że tego, co mieli w kombinezonie, nie da się nie czuć.
Przykro mi. - napisał na platformie X Jakub Balcerski.