Zapadła długo wyczekiwana decyzja w sprawie Roberta Lewandowskiego, który rozgrywając ostatni mecz w 2022 roku z Espanyolem, stał się obiektem medialnej burzy. Lokalni rywale "Blaugrany" się wściekli i oznajmili, że nie zostawią tak tej sprawy. Finalnie Hiszpańska Federacja Piłkarska podjęła decyzję i to rywale "Dumy Katalonii" będą musieli przełknąć gorzką pigułkę porażki.
Kamil Stoch od wielu lat dostarcza polskim fanom wielu emocji, a także powodów do dumy. Jeden z najwybitniejszych skoczków narciarskich w historii całej dyscypliny powoli zbliża się do końca swojej sportowej kariery. Kilka zdań na ten niezwykle smutny temat przekazała jego żona, która w rozmowie z "Onetem" wyjawiła plany wybitnego reprezentanta Polski.
Świetne wieści dla fanów Roberta Lewandowskiego oraz FC Barcelony. Kapitan reprezentacji Polski będzie mógł wystąpić w zbliżających się derbach katalońskiego miasta. Kara, nałożona na napastnika tuż po spotkaniu z Ossasuną, została zawieszona do czasu ponownego rozpatrzenia sprawy. Pierwotnie letni nabytek FC Barcelony miał pauzować przez trzy spotkania ligowe. Komisja ds. Rozgrywek podjęła taką decyzję tuż po spotkaniu z Ossasuną, gdy polski piłkarz otrzymał czerwoną kartkę, a następnie niewybrednym gestem podważył pracę hiszpańskiego arbitra. Warto zaznaczyć, że sankcja pauzy została zawieszona przez Trybunał Administracyjny ds. Sportu jako "środek zabezpieczający" do ponownego rozpatrzenia sprawy.Wcześniejsza kara 3 spotkań miała być bardzo dotkliwa dla kapitana reprezentacji Polski. W przypadku jej utrzymania jego powrót datowany byłby pod koniec stycznia. W tym miejscu warto zaznaczyć, że zawieszenie kary nie oznacza jej całkowitej kasacji.
W nowy rok piłkarska reprezentacja Polski wejdzie formalnie bez swojego opiekuna. Wyjście z grupy podczas zakończonych niedawno mistrzostw świata w Katarze nie uchroniło Czesława Michniewicza przed utratą pracy, a wręcz przeciwnie, to właśnie awans przesądził o jego dramatycznym losie. Aktualnie trwa poszukiwanie nowego szkoleniowca biało-czerwonych. Niewykluczone, że ponownie zostanie nim polski trener. Według informacji podanych przez TVP Sport podpisanie umowy ma nastąpić do końca stycznia.Nie przedłużenie wygasającej umowy z Czesławem Michniewiczem obiło się szerokim echem zarówno w polskich, jak również światowych mediach. Długo wyczekiwany awans do fazy pucharowej mundialu nie uchronił "sympatycznego" szkoleniowca przed utratą pracy. Czarę goryczy przelała zbyt zachowawcza, wręcz rachityczna gra polskich piłkarzy. Dodajmy do tego toksyczną atmosferę wokół kadry, a także "aferę premiową" i decyzja Cezarego Kuleszy wydaje się być racjonalna. Od kilku dni do siedziby Polskiego Związku Piłki Nożnej spływają życiorysy różnych trenerów, którzy mogliby przejąć funkcję selekcjonera piłkarskiej reprezentacji. Cześć z nich to rodzimi fachowcy, którzy do tej pory szlifowali swój trenerski warsztat na polskiej ziemi.Wśród możliwych kandydatów jest jednak wielu zagranicznych fachowców, którzy chcą przejąć stery w reprezentacji Polski i mieć okazję współpracować z jednym z najlepszych piłkarzy globu, Robertem Lewandowskim. Jak się okazuje, taki scenariusz jest jednak mało prawdopodobny, ponieważ szef PZPN jest otwartym zwolennikiem polskiej myśli taktycznej.
Czesław Michniewicz został wyróżniony w wyjątkowy sposób, bo tuż po mundialu w Katarze jego osobę nominowano do prestiżowej nagrody. "Były" selekcjoner naszej kadry znalazł się teraz obok prawdziwych trenerskich gigantów, ponieważ Międzynarodowa Federacja Historyków i Statystyków Futbolu (IFFHS) umieściła go w gronie kandydatów do zdobycia tytułu trenera roku 2022 na świecie.Występ polskiej reprezentacji na mundialu w Katarze kompletnie podzielił nasze społeczeństwo. Część rodaków otwarcie twierdzi, że nasza kadra osiągnęła bardzo dobry wynik i po 36 latach posuchy i wielkich upokorzeń, w końcu dotarła do fazy pucharowej mistrzostw świata. Z kolei inni jawnie i bez żadnego skrępowania twierdzili, styl gry Roberta Lewandowskiego i spółki był tak żenujący, że cztery mecze naszych "orłów" oglądali z poczuciem potężnego wstydu. W ich mniemaniu, głównym winowajcą był Czesław Michniewicz, który w bezpośredni sposób odpowiadał za wszelkie elementy taktyczne. Faza grupowa była prawdziwą drogą przez mękę. Wymęczony remis z Meksykiem, nieprzekonująca wygrana 2:0 z Arabią i na koniec koszmarna porażka 0:2 z Argentyną będą prześladować piłkarskich fanów przez wiele lat. W fazie pucharowej nie było lepiej. Porażka 1:3 z Francją spowodowała, że nasze "orły" szybko wylądowały na lotnisku w Warszawie i mogły udać się na "zasłużony" wypoczynek.
Robert Lewandowski nie odpuścił i pozwał swojego byłego agenta i menadżera, Cezarego Kucharskiego. W lutym mężczyzna musi stawić się przed warszawskim sądem. Został oskarżony o szantażowanie piłkarza FC Barcelony, a także jego żony Anny Lewandowskiej.Oskarżenia w kierunku byłego menadżera kapitana reprezentacji Polski dotyczą lat 2019-2020. To właśnie wtedy Kucharski miał wielokrotnie grozić zarówno piłkarzowi, jak i jego żonie Annie ujawnieniem "twardych" dowodów na rzekome nieprawidłowości w rozliczeniach podatkowych. Jak się okazało, groźby nie były jedynym niekorzystnym działaniem Kucharskiego. Menadżer miał przekazywać kopie kontraktów reklamowych Roberta Lewandowskiego zawartych z międzynarodowymi koncernami różnych branż.
Robert Lewandowski nie może zaliczyć tegorocznego mundialu do udanych. Kapitan reprezentacji Polski zaprezentował się niezwykle przeciętnie, co miało wydatny wpływ zarówno na grę, jak i końcowy wynik naszej drużyny narodowej. Napastnik FC Barcelony tuż po ostatnim gwizdku w meczu z Francją znalazł się na celowniku tamtejszych mediów. Dziennikarze nie mieli dla niego litości, wymieniane określenia dosłownie nie mieszczą się w głowie.Myślisz reprezentacja Polski, mówisz Robert Lewandowski. Napastnik FC Barcelony od lat ciągnie grę naszej ekipy narodowej, będąc gwarantem bramek, a przede wszystkim pierwszą opcją w ataku. Niestety, ale jego dobra gra ogranicza się do meczów eliminacyjnych, a także nieistotnych spotkań towarzyskich. W momencie, gdy Polska gra na ważnym turnieju, najlepszy strzelec w historii naszej kadry, nie jest w stanie wejść na swój najwyższy poziom.Nie inaczej było i na tegorocznym mundialu, który zakończył się dla polskiej reprezentacji w minioną niedzielę. Wola walki, a także ogromna determinacja nie wystarczyły, by drużyna prowadzona przez Czesława Michniewicza sprawiła niespodziankę i odesłała faworyzowaną Francję do domu. Finalnie faworyt wygrał 3:1 i wyrzucił naszych "orłów" z turnieju.Honorowe trafienie dla biało-czerwonych zdobył Robert Lewandowski. Najlepszy polski napastnik na listę strzelców wpisał się w doliczonym czasie gry, kiedy to wykorzystał rzut karny.
Nie milkną echa występu reprezentacji Polski na tegorocznym mundialu w Katarze. Zespół prowadzony przez Czesława Michniewicza zdołał wyjść z grupy i do mało efektownej grze zameldował się w fazie pucharowej. Wciąż jednak nie wiadomo, czy ojciec tego wątpliwego "sukcesu" będzie w 2023 r. selekcjonerem reprezentacji Polski. Pojawiły się nowe, niezwykle ważne informacje. Gra reprezentacji Polski na katarskich stadionach wywołała niemałe poruszenie w całym narodzie. Zdecydowana większość kibiców ostro krytykowała asekuracyjny, a wręcz apatyczny styl gry naszej drużyny. Na głowy sztabu, a także samych piłkarzy spadły wiadra pomyj, zarówno ze strony rodzimych, jak i zagranicznych mediów.W centrum zainteresowania pozostaje jednak Czesław Michniewicz, który jeszcze kilka miesięcy temu jawił się jako najlepszy z możliwych kandydatów, którego praca już niebawem zaprocentuje i przyniesie pożądany efekt. Niektórzy dziennikarze przymykali oko na kontrowersyjną przeszłość szkoleniowca, podkreślając jego zalety, wśród których wymieniano taktyczny pragmatyzm.Trener Michniewicz miał dostarczyć awans z grupy i z zadania się wywiązał. Niestety, ale wiele innych czynników, które ujrzały światło dzienne tuż po zakończeniu przygody Biało-czerwonych z mundialem, może pozbawić go lukratywnej, a przede wszystkim prestiżowej posady.
Mateusz Morawiecki podjął decyzję o spotkaniu z prezesem PZPN, tuż po głośnej aferze ws. potencjalnej premii dla reprezentacji Polski. Warto podkreślić, że szef rządu obiecał piłkarzom pieniądze za wyjście z grupy tegorocznego mundialu. Jak się jednak okazało, zawodnicy ich nie dostaną, a premier spotkał się z prezesem PZPN, by ustalić szczegóły działania nowego funduszu.W ostatnich dniach polska opinia publiczna żyje niezwykle głośną sprawą premii dla reprezentacji Polski za wywalczenie awansu do fazy pucharowej mundialu w Katarze. Szczodra obietnica premiera wywołała niemałe zamieszanie, a przede wszystkim zaszkodziła kadrze Czesława Michniewicza.Z ustaleń Wirtualnej Polski, wynika, że jeszcze przed startem mistrzostw świata, premier Mateusz Morawiecki obiecał polskim piłkarzom, jak i sztabowi szkoleniowemu kadry premię w wysokości co najmniej 30 milionów złotych.
Katar 2022. Słowa Roberta Lewandowskiego tuż po meczu z Francją wywołały niemałą burzę w polskim środowisku piłkarskim. Swoje zdanie na ten temat wygłosił były selekcjoner polskiej kadry, Antoni Piechniczek, który nie szczędził gorzkich słów pod adresem "Lewego". - Jeżeli te słowa były pod adresem trenera, jest to bardzo nieeleganckie. Lewandowski nie powinien tak mówić od razu po przegranym meczu - powiedział w rozmowie z Radiem ZET. Niestety, ale niedzielne spotkanie z Francją, było pożegnalnym meczem polskiej kadry na mundialu w Katarze. Biało-czerwoni nie byli w stanie przeciwstawić się faworyzowanym rywalom i przegrali po zaciętej walce 3:1.Tuż po końcowym gwizdku sędziego, w polskich mediach rozpętała się prawdziwa burza. W samym środku "cyklonu" znalazł się Robert Lewandowski, którego słowa z wywiadu udzielonego TVP Sport są cytowane przez największe portale. - Apetyt rośnie w miarę jedzenia, twój kolejny mundial, gole, awans Polaków. Czy to wystarczająca zachęta, aby wrócić na ten turniej? - spytał go dziennikarz.Odpowiedź lidera naszej kadry zaskoczyła niemal wszystkich ekspertów, wywołując nad Wisłą niemałe poruszenie. - Jeszcze daleka droga. Oczywiście radość z gry jest potrzebna. To będzie ważny element nawet niedalekiej przyszłości. Jak atakujemy, próbujemy, to jest inaczej. Jeśli gramy bardziej defensywnie, to takiej radości nie ma. Więc wiele czynników na to wpływa - odpowiedział Robert Lewandowski.
Katar 2022. Czesław Michniewicz zabrał głos tuż po meczu z Francją, którego stawką był awans do ćwierćfinału MŚ. Niestety, ale jego kadra nie była w stanie sprawić niespodzianki i przegrała z obrońcami tytułu 3:1. Selekcjoner Polaków oburzył się na jednego z dziennikarzy i w dosadny sposób skrytykował jego pracę. Poszło o słowa, które padły z ust Roberta Lewandowskiego, a także Piotra Zielińskiego, którzy w jawny sposób skrytykowali defensywny styl gry naszej drużyny narodowej. Ostatnie dni są dla Czesława Michniewicza bardzo wymagające. Opiekun naszej kadry był mocno krytykowany za ostatnie spotkania, a głównymi zarzutami, które przewijały się w rodzimych mediach, były upodobanie do defensywnego stylu gry, a także brak pomysłu na wykorzystanie atutów największych gwiazd. Sam zainteresowany maniakalnie nie zważał na uwagi dziennikarzy, podkreślając, że sam styl nie jest najważniejszy, a liczy się jedynie końcowy rezultat. Tym razem oburzył się na pytanie jednego z dziennikarzy, który nawiązał do wypowiedzi dwóch kluczowych zawodników naszej reprezentacji, Roberta Lewandowskiego, a także Piotra Zielińskiego. Piłkarz występujący na co dzień w słonecznej Katalonii został zapytany, czy jest szansa, by wystąpił na następnym mundialu. Jego odpowiedź, zaskoczyła polskie media, ponieważ w bardzo subtelny sposób uderzyła w aktualnego selekcjonera, Czesława Michniewicza. - Nie wiem, jeszcze daleka droga - podkreślił Robert Lewandowski. - Oczywiście radość z gry jest potrzebna. To będzie ważny element nawet niedalekiej przyszłości. Jak atakujemy, próbujemy, to jest inaczej. Jeśli gramy bardziej defensywnie, to takiej radości nie ma. Wiele czynników na to wpływa - kontynuował piłkarz FC Barcelony.W podobnym tonie wypowiadał się Piotr Zieliński, który zaznaczył, że w jego opinii nasza kadra powinna zaprezentować zupełnie inny styl. - Musimy wykorzystywać umiejętności takich piłkarzy jak ja, ale też "Lewy" czy Milik. Mamy do tego zawodników, mamy gaz. Dla mnie ta reprezentacja powinna grać tak, jak dzisiaj z Francją. Nie mamy się czego wstydzić i bać - mówił Piotr Zieliński w strefie wywiadów.
Mundial 2022 rozkręcił się na dobre. Już dziś zainagurowana zostanie ostatnia kolejka grupowa, która przesądzi, które drużyny będą mogły zaprezentować swoje umiejętności w fazie pucharowej turnieju. W środę do gry przystąpi nasza reprezentacja, na której drodze stanie nieobliczalna ekipa Argentyny. Tuż przed meczem świat obiegła informacja o powrocie do zdrowia jednej z największych gwiazd "Albicelestes". Polacy mają poważny problem. Już w najbliższą środę 30 listopada reprezentacja Polski rozegra mecz o wszystko. Na drodze do marzeń o piłkarskim sukcesie stanie ekipa Argentyny, która przed turniejem była wymieniana w gronie ścisłych faworytów do końcowego triumfu.Mecz Arabią Saudyjską nieco ostudził oczekiwania fanów "Albicelestes", aczkolwiek nie zabił marzenia o końcowym triumfie. W środę ich realną formę sprawdzą podopieczni Czesława Michniewicza, których czeka naprawdę trudne zadanie.Będzie one znacznie utrudnione, ponieważ do gry ma powrócić jedna z największych gwiazd drużyny narodowej, Paulo Dybala. Piłkarz, który posiada polskie korzenie, ma być receptą na nieskuteczność argentyńskich napastników. Zawodnik występujący w AS Romie będzie chciał się wpisać na listę strzelców i pokonać swojego byłego kolegę z drużyny, Wojciecha Szczęsnego.Warto przypomnieć, że na początku października Paulo Dybala doznał poważnej kontuzji mięśniowej, która początkowo miała wykluczyć go z gry na mundialu w Katarze 2022. Piłkarz znalazł się jednak w szerokiej kadrze i poleciał na upragnione mistrzostwa świata.Jego występ w pierwszych meczach był całkowicie wykluczony. Spekulowało się, że do gry może wrócić dopiero na ewentualny mecz 1/8 rozgrywek. Jak się okazało, powrót piłkarza może być znacznie szybszy i powróci on do gry podczas meczu z Polakami.Jak można się spodziewać, potencjalny powrót do gry Dybali to ogromne wzmocnienie reprezentacji Argentyny. W tym sezonie utalentowany piłkarz rozegrał 11 spotkań w barwach AS Romy, w których zdobył 7 goli i zanotował 2 asysty.Argentyńscy dziennikarze zwracają uwagę na fakt, że piłkarz ma dobre relacje z Leo Messim i oprócz walorów czysto piłkarskich wniesie do ekipy pozytywną atmosferę.
Mundial 2022. Starcie pomiędzy Brazylią, a Serbią miało być jednym z największych hitów pierwszej kolejki tegorocznych mistrzostw świata. Jak się okazało, było to bardzo jednostronne widowisko, w którym drużyna Brazylii nie dała najmniejszych szans rywalom z Bałkanów. Na szczególną uwagę zasługuje gol utalentowanego Richarlisona, który pięknym strzałem pokonał bezradnego bramkarza. Uderzenie natychmiast stało się niekwestionowanym hitem sieci.Sympatycy futbolu, którzy w czwartkowy wieczór zdecydowali się na włączenie transmisji meczu Brazylia - Serbia nie żałowali tej decyzji. Mieli okazję obejrzeć jedną z najładniejszych, jeśli nie najładniejszą bramkę, jaka do tej pory padła na mistrzostwach świata w Katarze.Warto zaznaczyć, że pierwsza połowa nie dostarczyła zbyt wielu emocji, a obie drużyny ograniczyły się do walki w środku boiska, która mogła "zmęczyć" postronnego obserwatora. Igrzyska i prawdziwy piłkarski spektakl zaczął się już w drugiej odsłonie, na którą ekipa "Kanarków" wyszła kompletnie odmieniona. Brazylijczycy zaczęli grać w taki sposób, który od lat charakteryzuje ich reprezentację. W tym wypadku polot, a przede wszystkim radość z gry w piłkę były motywami przewodnimi. Serbia nie znalazła odpowiedzi na taki styl gry i została bardzo szybko ukarana.
Mundial 2022 rozkręcił się na dobre. Szczególną uwagę polskich kibiców przyciągnął wtorkowy mecz kadry Czesława Michniewicza z Meksykiem. Tuż po jego zakończeniu FIFA wszczęła postępowanie przeciwko meksykańskiej federacji. Przyczyną takiego stanu rzeczy było zachowanie tamtejszych kibiców podczas spotkania, a dokładniej obraźliwe przyśpiewki kibiców w czasie meczu z biało-czerwonymi. Wtorkowy mecz "biało-czerwonych" zapisze się na kartach historii mistrzostw świata, jako jeden z najnudniejszych. Zarówno drużyna Meksyku, jak i ekipa prowadzona przez Czesława Michniewicza nie chciały grać w piłkę, przyjmując niezwykle asekuracyjną postawę, która irytowała fanów na całym świecie. Jak się okazało, zdecydowanie ciekawsze rzeczy miały miejsce tuż po ostatnim gwizdku sędziego. FIFA poinformowała w oficjalnym komunikacie, że rozpoczęła postępowanie, którego celem będzie zbadanie zachowania meksykańskich kibiców, a konkretnie ich przyśpiewek.
Mundial 2022 został zainaugurowany w niedzielne popołudnie. Dziś do rywalizacji grupowej przystępuje reprezentacja Polski. "Biało-czerwoni" już o godzinie 17:00 zmierzą się z ekipą Meksyku, która będzie bezpośrednim rywalem w walce o awans do fazy pucharowej. Wynik wtorkowego starcia wytypował osiołek Zidane, który na co dzień zamieszkuje wrocławskie Zoo. Zwierzak pokazał, kto według niego będzie się cieszył ze zwycięstwa. Nagranie stało się hitem sieci. Reprezentacja Polski już dziś rozegra niezwykle ważne spotkanie w fazie grupowej tegorocznego mundialu w Katarze. "Orły" Czesława Michniewicza zmierzą się z drużyną Meksyku i emocje przed tym spotkaniem zaczynają powoli ogarniać wszystkich sympatyków futbolu. Jak się okazuje, nie kibice próbują przewidzieć wynik wtorkowego starcia. Do bardzo ciekawych scen doszło we wrocławskim Zoo. Jeden z tamtejszych mieszkańców wytypował wynik meczu Polska-Meksyk.Osiołek o niezwykle piłkarskim imieniu, Zidane, został poproszony przez swoich opiekunów o wytypowanie zwycięzcy spotkania Meksyk - Polska. Zwierzak nie miał najmniejszych wątpliwości, a jego werdykt stał się hitem sieci.
Mundial 2022 rozpoczyna się już niebawem. Reprezentacja Polski znajduje się już na miejscu, gdzie przygotowuje się do wtorkowego meczu z Meksykiem. Wielu kibiców zastanawia się, czy poczynania polskich piłkarzy będzie z bliska śledził prezydent Andrzej Duda. Głos w tej sprawie zabrał szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot, który wyjaśnił tę kwestię na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia.Już za nieco ponad 24 godziny kibice na całym świecie usłyszą pierwszy gwizdek inaugurujący mundial w Katarze. Choć impreza wywołuje mieszane emocje, sympatycy futbolu nie mają zamiaru bojkotować turnieju i masowo zasiądą przez telewizorami.Jak się okazuje, powagę mistrzostw świata dostrzega również polski rząd, który zdaje sobie sprawę z trudności zadania, przed jakim stoją nasze "orły".
Już dziś startuje nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich. Jednym z głównych faworytów do końcowego triumfu jest Dawid Kubacki, który kilka miesięcy temu został zdobywcą letniego Grand Prix. Mistrz Świata z 2019 chce przekuć świetną dyspozycję na zimowe konkursy i oprócz zaszczytnego tytułu "króla lata" stać się również "królem zimy". W taki scenariusz wierzy Adam Małysz, który nie unika komplementów w stosunku do swojego kolegi po fachu. Już w ten weekend startuje nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich. Rzesza polskich fanów z niecierpliwością wyczekiwała zmagań na światowych skoczniach, z nadzieją, że również i ten rok dostarczy im ogromnej dawki sportowych emocji.Apetyt Polaków rozbudziły dobre występy Dawida Kubackiego podczas letnich zawodów. Jeden z naszych najlepszych skoczków nie miał sobie równych i wygrał trzy konkursy Letniego Grand Prix z czterech, w których startował, raz był drugi i w finalnym rozrachunku był najlepszy w klasyfikacji generalnej cyklu. Podczas sobotnich zawodów organizowanych w Wiśle, Kubacki będzie jednym z liderów naszej kadry, a przede wszystkim murowanym faworytem do zdobycia pierwszej lokaty.
Nie żyje była nadzieja polskiej piłki nożnej i jeden z najbardziej utalentowanych zawodników, Igor Sypniewski. Niezwykle smutne informacje zostały przekazane przez "Dziennik Łódzki". Za tydzień obchodziłby 48 urodziny.Informacje na temat śmierci byłego piłkarza przekazali w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim" Marek Łopiński, były prezes i kierownik drużyny ŁKS, a także kustosz pamięci łódzkiego klubu Jacek Bogusiak. Miał zaledwie 47 lat. Igor Sypniewski urodził się w 10 listopada 1974 roku w Łodzi. Wielu piłkarskich ekspertów oraz dziennikarzy wieszczyło mu ogromną karierę. Niestety, ale nigdy nie zmaksymalizował swojego potencjału i nie spełnił pokładanych w nim nadziei. W trakcie swojej przygody z zawodową piłką występował w takich klubach jak: ŁKS Łódź, Orzeł Łódź, Ceramika Opoczno, AO Kawala, Panathinaikos Ateny, OFI Kreta, RKS Radomsko, Wisła Kraków, Kallithea FC, Halmstads BK, Malmö FF i Trelleborgs FF.
Robert Lewandowski po raz kolejny zachwycił środowisko piłkarskie na całym świecie. Polski napastnik wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności i zdobył decydującą bramkę w doliczonym czasie gry meczu Valencii z Barceloną. Hiszpańskie media nie miały najmniejszych wątpliwości i okrzyknęły go niekwestionowanym bohaterem katalońskiego klubu. O tym, że Robert Lewandowski jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie, wiadomo już od dłuższego czasu. Po wielu latach spędzonych w Niemczech, zawodnik postanowił zrobić kolejny krok i przeniósł się do słonecznej Barcelony. To właśnie w lokalnej "Blaugrany" chce wejść na kolejny "poziom" i zrealizować jedno ze swoich największych marzeń - zdobycie Złotej Piłki. Bieżący sezon dla "Dumy Katalonii" jest jednak prawdziwą sinusoidą. Efektowne zwycięstwa z mniej wymagającymi rywalami przeplatają się z porażkami z prestiżowymi rywalami. Brak punktów w starciach z Bayernem, czy też Interem doprowadził do tego, że na wiosnę hiszpański klub będzie występował w "brzydszej siostrze" Ligi Mistrzów - Lidze Europy. Idealną okazją do odzyskania twarzy, po środowym blamażu było sobotnie spotkanie z wymagającą Valencią prowadzoną przez energicznego szkoleniowca, Gennaro Gatusso. Przez 92 minuty intensywnej gry, nic nie wskazywało na to, że przełamie się zarówno Barcelona, jak i sam Robert Lewandowski. Jednak jedna akcja i przebłysk jego geniuszu sprawił, że "Duma Katalonii" powróciła do domu z tarczą.Robert Lewandowski strzelił zwycięskiego gola. Hiszpańskie media są zachwycone PolakiemTo właśnie dzięki trafieniu "Lewego" jego klub wygrał na Estadio Mestalla. To była jego trzynasta bramka w dwunastu rozegranych kolejkach ligowych. Stabilna forma napastnika została zauważona przez hiszpańskie media, które nie szczędziły mu wyszukanych komplementów.- Lewandowski podniósł trupa - napisał słynny dziennik "AS". - Gol Polaka w doliczonym czasie wystarczył do przełamania zapaści zespołu po odpadnięciu z Ligi Mistrzów. On przyjechał do Walencji właśnie po to, by to zrobić i udało mu się to - dodało madryckie medium.Bramka Polaka była również szeroko komentowana przez katalońskie media, blisko związane z "Blaugraną".- Epicka bramka polskiego napastnika dała Barcelonie minimalne zwycięstwo - można przeczytać na łamach "Sportu".Gol w 93 minucie spotkania zachwycił nie tylko sportowe media, ale również kibiców i internautów na całym świecie. Nagranie przedstawiające kluczową bramkę obiegło sieć i z marszu stało się niekwestionowanym hitem.🇵🇱 R⚽️⚽️⚽️BERT LEWANDOWSKI! 🔥Jak trwoga to do Lewego! 😍 Gol Polaka ratuje Barcelonę w decydującym momencie meczu! #lazabawa🇪🇸 pic.twitter.com/9djUJZ2s56— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) October 29, 2022 Artykuły polecane przez Goniec.pl:Co podać dziecku na kaszel i ból gardła?Na co pomaga neo-angin? SprawdźOd 1 stycznia ZUS wprowadza dużą zmianę w legitymacjach emerytów. Nie wszyscy będą zadowoleni Źródło: "Sport", "AS"
Iga Świątek po raz kolejny pokazała pełnię swojej klasy i wywalczyła swój ósmy tytuł w bieżącym sezonie 2022. Tuż po zakończonym finale w San Diego, przemówiła do publiczności. W pewnej chwili jej wystąpienie zostało przerwane przez jednego z polskich kibiców. "Iga, wyjdziesz za mnie?" - brzmiały słowa nietypowej propozycji. Reakcja liderki światowego rankingu stała się prawdziwym hitem. Bez cienia wątpliwości rok 2022 stał pod znakiem ogromnych sukcesów osiąganych przez polskich sportowców. Jedną z czołowych postaci była Iga Świątek, która rozgrywa najlepszy sezon w swojej wschodzącej karierze.Jest to zdecydowanie jedna z największych gwiazd światowego tenisa. Młoda Polka już od jakiegoś czasu znajduje się na szczycie rankingu WTA, dokładając do swojej kolekcji kolejne trofea. Nie inaczej było w czasie niezwykle prestiżowego turnieju w amerykańskim San Diego. Pierwsza rakieta rankingu WTA wytrzymała ogromną presję i bez większych problemów pokonała wymagającą Chorwatkę Donnę Vekić 6:3, 3:6, 6:0. Dla Igi był to 16. turniej i dziewiąty finał w bieżącym sezonie.Tuż po zakończeniu meczu, młoda Polka odebrała zasłużony puchar, a także skierowała kilka słów do swoich bliskich i zgromadzonych kibiców. W pewnym momencie jej przemowa została przerwana przez niezwykle nietypową propozycję jednego z jej sympatyków.- Iga wyjdziesz za mnie? - brzmiał okrzyk jednego z polskich fanów. Tenisistka nie spodziewała się takiego obrotu spraw i była wyraźnie speszona słowami swojego rodaka.
W minioną niedzielę we Frankfurcie odbyło się losowanie grup Euro 2024, które odbędzie się tuż za naszą zachodnią granicą. W czasie ceremonii szczególną pracę wykonały kamery TVP Sport, które uchwyciły reakcje selekcjonera Czesława Michniewicza na losowanie kolejnych rywali. Szczególną uwagę mediów przykuło zachowanie szkoleniowca tuż po ogłoszeniu, że nasza kadra zmierzy się z Wyspami Owczymi. Nagranie z automatu stało się niekwestionowanym hitem internetu. Polscy kibice z niecierpliwością wyczekują zbliżającego się mundialu w Katarze, który już za nieco ponad miesiąc rozgrzeje do czerwoności wszystkich fanów futbolu. Wśród 32 reprezentacji znalazło się również miejsce dla Biało-Czerwonych, którzy skrzyżują rękawice z takimi tuzami światowej piłki nożnej, jak Meksyk czy Argentyna. Grupę uzupełni reprezentacja Arabii Saudyjskiej, której nie można lekceważyć, aczkolwiek ciężko rozpatrywać ją w kategoriach realnego potentata. Gdy opadnie kurz na katarskich boiskach i każdy nas wróci do ligowej rzeczywistości, rozpocznie się żywiołowe odliczanie do meczów eliminacyjnych do Euro 2024. Największa impreza na naszym kontynencie zostanie rozegrana w 2024 tuż za naszą zachodnią granicą. Polska, Czechy, Albania, Wyspy Owcze i Mołdawia - to skład "polskiej grupy" w walce o europejski championat. Jak widać, nasza kadra miała sporo szczęścia, unikając naprawdę mocnych rywali takich, jak Francja, czy też Anglia.
Druzgocąca informacja obiegła polskie media. W wieku 78-lat odszedł znany i ceniony dziennikarz Janusz Rodziewicz. Śmierć dolnośląskiego reportera wywołała spore poruszenie. Na smutną wiadomość zareagowała dwukrotna mistrzyni olimpijska Justyna Kowalczyk-Tekieli. W poniedziałkowy wieczór 10 października do przestrzeni medialnej przedostała się smutna informacja o śmierci wybitnego polskiego dziennikarza, Janusza Rodziewicza. Dolnośląski dziennikarz przez wiele lat był cenionym komentatorem sportowym, a także bliskim przyjacielem biegów narciarskich. Ceniony reporter przez wiele lat relacjonował mecze ligowych drużyn z Jeleniej Góry, a także był korespondentem "Gazety Wrocławskiej". Przez wiele lat pracował w Radio Wrocław. Z rozgłośnią był związany przez 50 lat. Ostatnio przygotowywał felietony do audycji "Popołudnie kibica".
Iga Świątek od wielu miesięcy nie schodzi z ust zarówno polskich kibiców, jak i światowych mediów, które regularnie śledzą jej sportowe sukcesy. Swoje zdanie na temat koleżanki "po fachu" ujawniła inna wybitna tenisistka, Agnieszka Radwańska. Uważa, że Idze brakuje przede wszystkim godnej rywalki, która będzie w stanie z nią rywalizować na najwyższym możliwym poziomie. Nie jest żadną tajemnicą, że w chwili obecnej Iga Świątek może się tytułować mianem najlepszej tenisistki świata. Zawodniczka z Raszyna przebojem wdarła się na światowe korty i w zawrotnym tempie weszła na szczyt kobiecego tenisa. Wielu ekspertów zaznacza, że nie powiedziała ostatniego słowa, a jej dominacja może trwać przez wiele długich lat. Idealnym potwierdzeniem takiej tezy jest aktualny sezon 2022, który w wykonaniu Igi jest po prostu spektakularny. Jego oceny ogólnej nie zaniża nawet niedzielna porażka na kortach w czeskiej Ostrawie. Siedem wygranych turniejów – w tym dwa wielkoszlemowe – a także zaliczona seria 37 spotkań z rzędu bez porażki, są adekwatnymi argumentami, które potwierdzają wielkość utalentowanej Polki. Polka dominuje nad przeciwniczkami w zdecydowanej większości spotkań, a intensywność jej gry jest nie do wytrzymania dla sporego grona rywalek.
Reprezentacja do lat 17 brała udział w renomowanym turnieju, jakim jest Puchar Syrenki. Młodzi piłkarze pokazali się z bardzo dobrej strony, w ostatnim meczu rozbijając Anglików aż 5:0 i zajmując wysokie trzecie miejsce. Dobry wynik sportowy został jednak przykryty przez aferę, która miała miejsce w trakcie zgrupowania. W pokoju dwóch piłkarzy został znaleziony alkohol. Zostali oni dyscyplinarnie wyrzuceni z kadry.Ostatnie wyniki kadr młodzieżowych (z wyjątkiem U-21) napawają optymizmem. Szczególnie dobrą postawą wykazali się zawodnicy reprezentacji U-17, którzy mają za sobą bardzo udane występy w Turnieju Syrenki. Biało-Czerwoni na inauguracje turnieju pokonali rówieśników z Uzbekistanu aż 5:2. W drugim spotkaniu nie było już tak dobrze i nasza kadra zaliczyła porażkę 0:2 w starciu z Portugalią. W ostatnim meczu pokazali jednak klasę i z przytupem zakończyli swoje zmagania. Zwycięstwo z Anglią aż 5:0 obiło się szerokim echem w światowych mediach, sprawiając, że o młodych Polakach zrobiło się naprawdę głośno.
Robert Lewandowski to niekwestionowana gwiazda światowej piłki nożnej. Kapitan reprezentacji Polski wzbudza powszechne zainteresowanie nie tylko mediów, ale i zwykłych kibiców, którzy na każdym kroku śledzą poczynania legendarnego napastnika. Tuż po zgrupowaniu kadry, zawodnik powrócił do Hiszpanii, gdzie przyszedł czas na beztroską zabawę ze swoimi córkami. Wyjątkowy moment został uwieczniony przez żonę piłkarza, Annę Lewandowską. Zdjęcie wywołało niemałe poruszenie w mediach społecznościowych. Jeden z najwybitniejszych piłkarzy świata powoli przystosowuje się do życia w pięknej i słonecznej Barcelonie. W całym "procesie" pomaga mu jego ukochana rodzina, która stanowi dla zawodnika jedną z najważniejszych wartości. Po kilku miesiącach spędzonych na Półwyspie Iberyjskim, napastnik FC Barcelony opuścił Hiszpanię i udał się na zgrupowanie reprezentacji Polski, która mierzyła się z Holandią i Walią w ramach Ligi Narodów Uefa.
Reprezentacja Polski poznała potencjalnych rywali w eliminacjach do Euro 2024. Dzięki zwycięstwu z Walią, a także zajęciu 11 miejsca w klasyfikacji generalnej Ligi Narodów, kadra prowadzona przez Czesława Michniewicza będzie losowana z "elitarnego" pierwszego koszyka. Biało-Czerwoni poznają swoich rywali już 9 października, kiedy to we Frankfurcie odbędzie się oficjalna ceremonia losowania grup eliminacyjnych. Ostatnie dni były niezwykle emocjonujące dla kibiców polskiej reprezentacji. Kluczowe starcia w ramach Ligi Narodów miały dać odpowiedź, w jakim miejscu znajduje się projekt "Katar 2022". Jak się okazało, ostatnie zgrupowanie dostarczyło kibicom, jak i samemu selekcjonerowi sporo materiałów poglądowych, aczkolwiek pojawiło się kilka nowych znaków zapytania. Polacy poznali możliwych rywali w el. EURO 2024Mecze z wymagającą Holandią, która po kilku chudych latach na dobre powróciła do czołówki kontynentu, a także zawsze groźną Walią, miały być wymagającymi sprawdzianami przed rozpoczynającymi się w listopadzie mistrzostwami świata. W istocie były to ciężkie pojedynki, które bezwzględnie obnażyły słabości naszych "orłów". Kibice polskiej kadry prócz meczów naszych reprezentantów skupiali swoją uwagę na innych starciach rozgrywanych w ramach Ligi Narodów. To właśnie na jej podstawie wyznaczone zostały koszyki przed losowaniem grup eliminacji do mistrzostw Europy, które w 2024 roku odbędą się w Niemczech. Zwycięstwo z Walią, a także szereg innych rezultatów sprawiły, że ekipa Michniewicza znalazła się w pierwszym koszyku. Nie zabrakło jednak kilku sporych niespodzianek.W "elitarnym" koszyku znalazło się również miejsce dla Belgii, Holandii, Węgier, Hiszpanii, Portugalii, Szwajcarii, Chorwacji, Danii, a także dla obrońców tytułu, Włochów. Szczególne zdziwienie wywołuje fakt, że dopiero z drugiego koszyka będą losowane takie potęgi jak, Francja, Niemcy, czy też Anglicy. Po drugiej stronie barykady znalazły się trzy najsłabsze nacje, które wylądowały w koszyku szóstym. Są to Andora, Liechtenstein oraz San Marino. Losowanie grup eliminacyjnych odbędzie się 9 października we Frankfurcie. Wezmą w nich udział łącznie 53 zespoły. Warto zaznaczyć, że w czasie ceremonii zostanie wylosowanych aż 10 grup. Trzy z nich będą zawierały po sześć zespołów, a pozostałe 5. Here are the draw pots for Euro 2024 qualification. The draw is Oct. 9. #Euro2024 pic.twitter.com/dt0yfJqpDp— Total Score (@Total__Score) September 27, 2022
Do niewiarygodnych scen doszło w czasie meczu młodzieżowej reprezentacji Polski. W pewnym momencie towarzyskie starcie z Francuzami zamieniło się w prawdziwą bitwę. Ostatecznie spotkanie nie zostało dokończone, ponieważ w 77 minucie sędzia tego spotkania zakończył zawody po czwartej czerwonej kartce dla gospodarzy. Sceny z Limonges obiegły światowego media, wzbudzając szczególne poruszenie na platformach społecznościowych. Sportowej rywalizacji, szczególnie w młodym wieku towarzyszą gigantyczne emocje. Ciężar gatunkowy, a także presja, by osiągnąć korzystny wynik, prowadzi do wielu, nierzadko kuriozalnych sytuacji. Nie inaczej było podczas spotkania pomiędzy młodzieżowymi kadrami Polski oraz Francji. Gospodarze towarzyskiego turnieju w Limoges nie wytrzymali presji, przez co doszło do bardzo nieprzyjemnego incydentu. Rywalizacja nie została dokończona, ponieważ młodzi Francuzi otrzymali aż 4 czerwone kartki.
Kilka dni temu zdecydowana większość sympatyków reprezentacji Polski wstrzymała oddech. W trakcie środowego spotkania pomiędzy Juventusem i Spezią, poważnej kontuzji doznał Wojciech Szczęsny. Podstawowy bramkarz polskiej kadry zszedł z boiska z grymasem bólu, a pomocy udzielili mu ratownicy medyczni. Jego klub uspokoił fanów, przekazując kluczowe informacje o stanie zdrowia goalkeepera. Nie określono oficjalnego terminu powrotu Polaka, aczkolwiek włoskie media przedstawiły swoje informacje.To, co wydarzyło się na włoskim boisku, zmroziło krew w żyłach Czesława Michniewicza. Kadra już niedługo powinna być całkowicie gotowa na mistrzostwa świata w Katarze. Każda kontuzja oznacza jednego ważnego zawodnika mniej.Szczególnie, gdy chodzi o jeden z kluczowych elementów układanki polskiego selekcjonera. Mowa o Wojciechu Szczęsny, który pomimo wielu ekscesów w brawach Biało-Czerwonych, wciąż zachowuje bluzę z numerem 1.