Sport.Goniec.pl > Skoki Narciarskie > Norwegowie zwrócili uwagę na kombinezon polskiego skoczka. "Dziwne"
Bartosz Nawrocki
Bartosz Nawrocki 18.03.2025 13:15

Norwegowie zwrócili uwagę na kombinezon polskiego skoczka. "Dziwne"

Marius Lindvik i Maciej Kot
Fot. JONATHAN NACKSTRAND/AFP/East News; X/Petter Tenstad

Światem skoków narciarskich wstrząsnęła afera, którą wywołała norweska kadra. W trakcie mistrzostw świata w Trondheim dokonywali nielegalnej duplikacji czipów oraz wszywali wzmocnione sznurki w kombinezony m. in. Mariusa Lindvika oraz Johanna Andre Forfanga. Norwegowie postanowili jednak wziąć pod lupę strój jednego z polskich zawodników. Zastanawiali się, czy Polak “nie próbuje czegoś ukryć”.

Wielka afera w skokach narciarskich

Zakończone jakiś czas temu mistrzostwa świata w Trondheim okryły się złą sławą, z powodu skandalu wywołanego przez Norwegów. Otóż, w trakcie ostatniego konkursu na dużej skoczni, gdzie najlepszy okazał się Domen Prevc, na jaw wyszły przekręty dokonywane w obrębie norweskiej kadry. Za sprawą dziennikarza Jakuba Balcerskiego na jaw wyszły nagrania, jak sztab szkoleniowy tej kadry, z trenerem Magnusem Brevigiem na czele dokonują nielegalnych modyfikacji kombinezonów. Doszło do duplikacji czipów oraz wszycia wzmocnionych sznurków. 

Zrzut ekranu 2025-03-08 171747.png
Fot. screen X/Jakub Balcerski

Godziny po wyjściu całej afery na jaw w pierś bili się czołowi norwescy zawodnicy - Marius Lindvik oraz Johann Andre Forfang. Deklarowali oni, że nie wiedzieli o tym, że ich kombinezony zostały zmodyfikowane. Przyznali także, że jeśliby wiedzieli o tym wcześniej, nie wystąpiliby w zawodach MŚ na dużej skoczni. Z kolei dzień później norweska kadra zorganizowała konferencję, na której przyznała się do popełnienia oszustwa.

Od tamtej pory posypało się mnóstwo kar. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) zawiesiła trenera Magnusa Breviga oraz jego asystentów - Adriana Liveltena oraz Thomasa Lobbena. Drugi z pomocników szkoleniowca Norwegów sam miał przyznać się do brania udziału w podejmowaniu decyzji o manipulacji kombinezonami. Co więcej, owe stroje, których używali norwescy skoczkowie na MŚ w Trondheim musiały zostać wysłane do kontroli.

Następnie odwracać się zaczęli sponsorzy reprezentacji. O natychmiastowe zerwanie umowy zawnioskowała firma prawnicza “Help”. Natomiast kolejna, specjalizująca się w produkcji amunicji do broni o nazwie Nammo zdecydowała o usunięciu swojego loga z kasków norweskich skoczków, przynajmniej do czasu wyjaśnienia sprawy. Ostatnio na jaw wyszły również informacje o zerwaniu współpracy z norweską kadrę przez samochodowy koncern Toyota, przynajmniej w obliczu oczekiwania na wyniki dochodzenia FIS.

Na tym jednak nie koniec konsekwencji. Poważne decyzje ws. Norwegów podjęte zostały tuż przed startem cyklu Raw Air, który został zakończony 2 dni temu. Najpierw FIS postanowiła zawiesić Mariusa Lindvika oraz Johanna Andre Forfanga. Oczywiście, do momentu wyjaśnienia sprawy. Później zapadła kolejna decyzja o zawieszeniach. Tym razem FIS postanowiła odebrać prawo udziału w Raw Air Robinowi Pedersenowi, Kristofferowi Eriksenowi Sundalowi oraz Robertowi Johanssonowi. Dyrektor Pucharu świata Sandro Pertile ujawnił na konferencji prasowej, że w strojach zawodników wykryto manipulacje innego typu niż we wcześniejszych przypadkach.

W obliczu zawieszenia dotychczasowego trenera Magnusa Breviga, szkoleniowcem kadry Norwegów został Słoweniec Bine Norcić. Na tym stanowisku wytrzymał zaledwie 3 dni, rezygnując z powodu braku mentalnej gotowości na to wyzwanie. Przed startem cyklu Raw Air zastąpił go więc tymczasowo Anders Fannemel.

Kłopoty Szczęsnego w Barcelonie. Postawa ter Stegena budzi niepokój

Raw Air bez topowych norweskich skoczków. Polacy nie skorzystali z okazji

W dniach 13-16 marca odbył się cykl Raw Air. Rzecz jasna, zawodnicy skakali na norweskich obiektach w Oslo i Vikersund. Zawody, które są chlubą dla tego narodu, teraz okazały się dla nich kompletnym niewypałem. A to wszystko przez to, że wszyscy najlepsi zawodnicy zostali wykluczeni z udziału. Dlatego też kadra Norwegów została zmuszona do wystawienia skoczków drugiego wyboru, którzy nie podołali zadaniu.

Podczas rywalizacji na skoczni w Oslo, najlepiej w norweskiej reprezentacji zaprezentował się Fredrik Villumstad. Zajął on odległe 27. miejsce, a przed nim było trzech Polaków - Paweł Wąsek, Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Do serii finałowej nie udało się za to zakwalifikować dwóm pozostałym Norwegom -  Soelve Jokerud Strandowi oraz Sindre Ulven Joergensenowi. Niestety, Biało-Czerwoni nie skorzystali z okazji, by powalczyć o jak najwyższe lokaty. Najlepiej zaprezentował się Paweł Wąsek, który zakończył zawody w Oslo na 17. pozycji.

Okazje do poprawy były jeszcze dwie. 15 i 16 marca skoczkowie rywalizowali na skoczni mamuciej w Vikersund. Najlepszym Norwegiem ponownie był Villumstad, który jako jedyny ze swojej kadry awansował do finału. 15 marca poszło Polakom już nieco lepiej, zwłaszcza Aleksandrowi Zniszczołowi, który skończył zawody na 10. miejscu. Dzień później było nieco gorzej, bo najlepszą lokatę zajął Paweł Wąsek. Było to jednak dopiero 12. miejsce. Wtedy to jednak, ze względu na warunki pogodowe odbyła się tylko jedna seria. Najlepiej z Norwegów poradził sobie Strand (28. miejsce), a tuż za nim był Villumstad. Cały cykl Raw Air wygrał Niemiec Andreas Wellinger.

W obliczu afery oraz wyraźnego kryzysu w norweskiej kadrze, postanowili oni wziąć pod lupę kombinezon polskiego skoczka. Szczególną uwagę skandynawskich mediów i ekspertów przykuł Maciej Kot.

ZOBACZ: Byli przekonani, że nie żyje, zadedykowali mu minutę ciszy. Wywiązała się wielka afera

Kombinezon polskiego skoczka pod lupą Norwegów

Rzecz jasna, temat afery kombinezonowej Norwegów cały czas porusza cały świat skoków narciarskich. To nie tylko walka tamtejszej kadry o powrót na szczyt, ale także starania o przywrócenie tej dyscyplinie dawnej renomy. Mówi się, że z biegiem czasu skoki narciarskie tracą na zainteresowaniu, głównie z powodu zbyt skomplikowanych przepisów. Oczywiście, innym czynnikiem jest również kryzys formy zawodników, czego szczególnie doświadczamy w Polsce, kraju, który niegdyś liczył się w walce o najwyższe cele.

Ostatnio jednak Norwegowie postanowili wziąć pod lupę kombinezon Macieja Kota. Po sieci krąży nagranie, jak polski skoczek szykuje się do kontroli, przy okazji rywalizacji w Pucharze Kontynentalnym. Chodzi o moment z lutowego konkursu w Iron Mountain. Na zamieszczonym wideo widać, że nasz zawodnik mocno naciąga strój.

Jak głosi popularne powiedzenie, skoki stały się areną szaleństwa. Nie dotyczy to tylko Norwegów. Na X (Petter, ekspert i komentator norweski - red.) Tenstad pokazuje przykład z Maciejem Kotem - czytamy w norweskim “Dagbladet”.

Wspomniany ekspert wstawił na niniejszą platformę społecznościową nagranie, na którym widać całe zdarzenie z Maciejem Kotem. Zamieścił przy tym krótki opis: “Tutaj możesz zobaczyć, jak trudno jest przejść kontrolę w kroku”.

W “Dagbladet” zadano nawet pytanie, “czy Polak nie próbuje czegoś ukryć”. Petter Tenstad, analizując tę scenę stwierdził, że “wygląda to dziwnie”. Zaznaczył za chwilę, że Polak nie robi jednak nic niezgodnego z przepisami.

Wygląda to dziwnie (…) Wstaje i naciąga kombinezon w kroku, by przejść kontrolę przed skokiem - opisuje Norweg i przypomina, że zgodnie z przepisami kombinezon może wystawać do czterech centymetrów poza obrys ciała.

Ekspert dodał, że FIS musi sobie zdać sprawę z faktu, że skoczkowie specjalnie naciągają kombinezony, by przejść kontrolę. Jego zdaniem, przepisy powinny ulec zmianie, by skoki narciarskie, jako sport, były bardziej przejrzyste.