Kolejne oszustwo Norwegów wyszło na jaw. Chodzi o konkurs w Zakopanem

Mistrzostwa Świata w Trondheim zakończyły się wielkim skandalem. Polski dziennikarz wykrył oszustwo w kadrze Norwegów, a później ruszyła już istna "lawina". FIS zawiesił kilka osób, a dodatkowo zapowiedział wielkie zmiany. Jak się jednak okazuje, to wcale nie koniec problemów Norwegów. Właśnie ujawniono kolejny skandal, tym razem podczas konkursu Pucharu Świata w Zakopanem!
Skandal podczas MŚ w Trondheim. Oszustwa Norwegów wyszły na jaw
Od ponad tygodnia świat skoków narciarskich żyje aferą, która wybuchła podczas Mistrzostw Świata w Trondheim. Marius Lindvik, początkowo sklasyfikowany na drugim miejscu, został zdyskwalifikowany, a dzięki doniesieniom polskich mediów na jaw wyszły szokujące kulisy działań norweskiej kadry.
ZOBACZ: Iga Świątek niespodziewanie wypaliła po meczu. Zaskakujące słowa
Jakub Balcerski, dziennikarz Sport.pl, opublikował w mediach społecznościowych nagrania, które momentalnie wywołały burzę. Widać na nich, jak Magnus Brevig, trener norweskiej reprezentacji, przebywa w pomieszczeniu, gdzie przeprowadzane są nielegalne modyfikacje kombinezonów – w tym przeszywanie materiału oraz umieszczanie podwójnych chipów. Jest to bezpośrednie złamanie przepisów, które miały ukrócić wszelkie nieuczciwe praktyki sprzętowe. Od początku sezonu zawodnicy mogą startować jedynie w ściśle określonej liczbie strojów, a system chipów pozwala na ich kontrolę przed każdą próbą.

Przepisy teoretycznie dopuszczają drobne poprawki, np. przeszywanie chipów w ramach jednego kombinezonu, ale wszelkie zmiany materiału i manipulowanie rozmiarem stroju są surowo zabronione.
Te chipy się koduje. Wystarczy, że masz taki sam system, potrafisz powielić chip i później użyć w nowym kombinezonie. Najdziwniejsze jest to, że te chipy już są przyklejone na materiale, który jest po prostu z belki rozwinięty (…)
Burza po zachowaniu Igi Świątek. Domagają się dyskwalifikacjiNie wolno poszerzać kombinezonu, ale można zwężać, jeśli kontroler gdzieś cię zdyskwalifikował czy podważył, że masz za dużo tego materiału. Ale to nie może być dodany całkowicie nowy element. Dzisiaj każdy z tych elementów ma swój chip i po to je wprowadzono, żeby po prostu nie wymieniano elementów. Często teamy tak robiły, że wymieniały na przykład dół lub górę kombinezonu. Dzisiaj przez te chipy nie powinno to mieć miejsca (…) - komentował na antenie Eurosportu Adam Małysz.
Świat zszokowany skandalem w Norwegii
Po dyskwalifikacji Mariusa Lindvika podczas Mistrzostw Świata w Trondheim, skoki narciarskie znalazły się w centrum uwagi. Dyrektor Pucharu Świata, Sandro Pertile, stanął przed zadaniem wyjaśnienia decyzji kibicom zgromadzonym na stadionie, przyznając, że to jeden z najtrudniejszych momentów w historii tego sportu. Zaznaczył także, że konsekwencje dla norweskiej reprezentacji muszą zostać dokładnie zbadane, aby uniknąć podobnych incydentów w przyszłości.
Musieliśmy otworzyć kombinezony Norwegów, żeby przekonać się, że oszukiwali. Nie mogliśmy tego zrobić w trakcie konkursu. To jeden z najczarniejszych dni dla skoków narciarskich, będziemy zastanawiali się nad dalszymi konsekwencjami - powiedział dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile na antenie Eurosportu.
Dzień po wybuchu afery norweska federacja narciarska postanowiła ratować sytuację, organizując specjalną konferencję prasową. Jan-Erik Aalbu, szef norweskich skoków, wprost przyznał, że ich sztab dopuścił się manipulacji sprzętowych. Stwierdził jednak, że naruszenia dotyczyły jedynie dwóch kombinezonów, próbując w ten sposób złagodzić skalę skandalu. Co więcej, dodał, że do tej pory nie przeprowadzono jeszcze rozmów z zawodnikami, co sugeruje, że sprawa wciąż jest badana.
Oszukiwaliśmy. Próbowaliśmy obejść system. To niedopuszczalne (…)
Przez całą noc robiliśmy wszystko, co możliwe, by wyjaśnić, co się stało. Członkowie sztabu przyznali, że wszyli wzmocnione nici w kombinezony Forfanga i Lindvika. To dla mnie ogromny szok. To stoi w sprzeczności ze wszystkim, w co wierzę (…) - powiedział Norweg.
Mimo że Aalbu nie zaprzecza oszustwu, to jednocześnie wyraził zadowolenie z faktu, że Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) wszczyna oficjalne dochodzenie. Jego zdaniem może ono pomóc nie tylko w wyjaśnieniu sytuacji, ale także w nałożeniu odpowiednich kar.
Cieszę się, że FIS również wszczyna dochodzenie. Ta sprawa będzie miała swoje konsekwencje. Jak na razie jest za wcześnie, by powiedzieć jakie - zakończył Norweg na konferencji prasowej.
W istocie FIS postawił na zdecydowane działania. Federacja ogłosiła, że zawiesza Lindvika i Forfanga oraz norweskich oficjeli związanych z tą sprawą do czasu jej wyjaśnienia. Dodatkowo, FIS przejął od norweskiej federacji wszystkie kombinezony używane podczas Mistrzostw Świata w Trondheim, aby przeprowadzić dodatkowe kontrole. To dopiero początek śledztwa i pierwsze środki zapobiegawcze. Tymczasem teraz inny z Norwegów ujawnił kolejny skandal i oszustwo. Chodzi o konkurs Pucharu Świata w Zakopanem!

ZOBACZ TEŻ: Grzmią ws. Darii Abramowicz i Igi Świątek. Nowe fakty ujrzały światło dzienne
Kolejny skandal w Norwegii. Chodzi o konkurs w Zakopanem
Tydzień po głośnym skandalu w Norwegii na światło dzienne wychodzą kolejne szokujące informacje. Fredrik Bjerkeengen, były skoczek oraz ekspert odpowiedzialny za przygotowanie kombinezonów norweskiej kadry, ujawnił na łamach portalu „VG.no” kontrowersyjną metodę, jaką stosowano podczas konkursów w Zakopanem w 2021 roku. Według jego relacji, norwescy skoczkowie mieli smarować swoje stroje... klejem do drewna.
Wymieszaliśmy klej do drewna i pomalowaliśmy nim kombinezon. Klej robił się błyszczący i znikał. Kombinezon przechodził wszystkie kontrole - powiedział Bjerkeengen.
Celem takiego zabiegu było usztywnienie materiału, aby kombinezon nabrał właściwości aerodynamicznych i przypominał skrzydło. Dzięki temu zawodnicy mogli lepiej wykorzystywać noszenie powietrza, co miało przełożyć się na dłuższe skoki. Choć brzmi to jak teoria spiskowa, wyniki tamtego weekendu zdają się potwierdzać skuteczność tej metody – zawody indywidualne wygrał Marius Lindvik, a Robert Johansson stanął na najniższym stopniu podium. W rywalizacji drużynowej Norwegowie zajęli trzecie miejsce.
Na ten moment brakuje jednoznacznych dowodów potwierdzających te rewelacje, poza samą wypowiedzią byłego członka sztabu. Jednak to kolejna kontrowersja, która rzuca cień na uczciwość rywalizacji w skokach narciarskich i podważa zasady fair play w tej dyscyplinie.




































