Sport.Goniec.pl > Skoki Narciarskie > Zapytał Stocha o aferę z Norwegami. Kibice usłyszeli dosadną odpowiedź
Bartosz Nawrocki
Bartosz Nawrocki 13.03.2025 20:55

Zapytał Stocha o aferę z Norwegami. Kibice usłyszeli dosadną odpowiedź

Kamil Stoch
Kamil Stoch. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Za nami pierwszy konkurs w ramach cyklu Raw Air. Udział w nim wzięło sześciu naszych skoczków: Dawid Kubacki, Paweł Wąsek, Jakub Wolny, Aleksander Zniszczoł, Kamil Stoch i Maciej Kot. Po zawodach “Orzeł z Zębu” został zapytany o toczącą się aferę związaną z nielegalnym przerabianiem kombinezonów przez Norwegów. Odpowiedź Stocha jest rozbrajająca.

Polacy rozpoczęli zmagania w cyklu Raw Air

Dziś rozpoczęły się zawody w cyklu Raw Air. Trener Thomas Thurnbichler powołał aż 6 skoczków na te zawody. Austriak postawił na Dawida Kubackiego, Pawła Wąska, Jakuba Wolnego, Aleksandra Zniszczoła oraz powracających Kamila Stocha i Macieja Kota. Tym samym zabrakło miejsca dla Piotra Żyły.

Bardzo dobre wyniki polskich zawodników mogliśmy oglądać zarówno na obu treningach, jak i w prologu. Dawid Kubacki zajął nawet 3. miejsce po tym, jak w drugim treningowym skoku poleciał na 126.5 metra. Z kolei w kwalifikacjach do dzisiejszego konkursu z najlepszej strony wśród Biało-Czerwonych pokazał się Aleksander Zniszczoł. Ten został sklasyfikowany wówczas na 6. pozycji po tym, jak wylądował na 128.5 metrze.

Polscy kibice mogli sobie więc dużo obiecać po wynikach naszych skoczków, kiedy przyszedł czas na rozegranie pierwszej serii. Niestety jednak, po pierwszej serii najlepszą pozycją Polaka była dopiero 15. Jakub Wolny osiągnął wynik lepszy, niż w swoich skokach treningowych i w prologu, ponieważ poleciał na 124.5 metra. Na 23. miejscu zameldował się Kamil Stoch, któremu udało się osiągnąć 119.5 metra. Natomiast Dawid Kubacki, który tak dobrze radził sobie na treningach poleciał tak samo, jak “Orzeł z Zębu”. Sęk w tym, że to dało mu dopiero 27. lokatę. Można się dziwić, ale ledwo co do finału zdołał awansować Paweł Wąsek, który po pierwszej serii sklasyfikowany został na 29. miejscu. Jeszcze więcej szczęścia miał Aleksander Zniszczoł, który dzięki temu, że uzyskał identyczny wynik, jak Timi Zajc nie odpadł z konkursu. Z Polaków tylko Maciej Kot nie zdołał awansować.

Ujawnili zaskakującą prawdę o relacji Świątek i Abramowicz. To nie były tylko plotki

Wąsek z największym awansem. Cały konkurs jednak na minus

W drugiej serii kibice liczyli na lepsze skoki, zwłaszcza Pawła Wąska. No i udało mu się uzyskać większą odległość, niż za pierwszym razem. Tym razem, w finale 25-latek skoczył na 123 metry. Poprawił się również Kamil Stoch, który osiągnął 122 metry. Za ich przykładem poszedł Dawid Kubacki, który poleciał na 123.5 metra. Natomiast identycznie, jak w pierwszej serii skoczył Zniszczoł, który osiągnął 118 metrów. Za to prawdziwy dramat zadział się u Jakuba Wolnego. Skoczek wylądował ponad 10 metrów bliżej, niż w pierwszej serii. To się musiało źle skończyć.

Tym samym, Wolny odnotował największy spadek ze wszystkich zawodników, względem pierwszej serii. Polak spadł ostatecznie o aż 16 pozycji i zajął na koniec zawodów 31. miejsce. Aleksander Zniszczoł został sklasyfikowany na 28. pozycji. Dawid Kubacki zajął natomiast 22. lokatę, a Kamil Stoch - 20. Najlepiej poradził sobie Paweł Wąsek, który z kolei odnotował największy awans względem pierwszej serii. Nasz lider skoczył o 12 miejsc i zajął ostatecznie 17. pozycję

Zawody wygrał Ryoyu Kobayashi, dla którego jest to 35. triumf w zawodach Pucharu Świata w karierze. Już tylko czterech wygranych konkursów brakuje mu do Kamila Stocha oraz Adama Małysza.

Tymczasem, po konkursie kilka słów do mikrofonu Eurosportu powiedział Kamil Stoch. Nie gryzł się w język w kwestii afery z Norwegami.

ZOBACZ: Świątek nie gryzła się w język ws. kłótni Muska i Sikorskiego. Takie słowa godziny po triumfie w Indian Wells

Kamil Stoch nie gryzł się w język

W ostatnich dniach wiele mówi się o skandalu, który wywołali Norwegowie. Za sprawą dziennikarza Jakuba Balcerskiego na jaw wyszły nagrania, jak sztab szkoleniowy tej kadry, z trenerem Magnusem Brevigiem na czele dokonują nielegalnych modyfikacji kombinezonów. Doszło do duplikacji czipów oraz wszycia wzmocnionych sznurków. 

Godziny po wyjściu całej afery na jaw w pierś bili się czołowi norwescy zawodnicy - Marius Lindvik oraz Johann Andre Forfang. Deklarowali oni, że nie wiedzieli o tym, że ich kombinezony zostały zmodyfikowane. Przyznali także, że jeśliby wiedzieli o tym wcześniej, nie wystąpiliby w zawodach MŚ na dużej skoczni. Z kolei dzień później norweska kadra zorganizowała konferencję, na której przyznała się do popełnienia oszustwa.

Od tamtej pory posypało się mnóstwo kar. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) zawiesiła trenera Magnusa Breviga oraz jego asystentów - Adriana Liveltena oraz Thomasa Lobbena. Drugi z pomocników szkoleniowca Norwegów sam miał przyznać się do brania udziału w podejmowaniu decyzji o manipulacji kombinezonami. Co więcej, owe stroje, których używali norwescy skoczkowie na MŚ w Trondheim musiały zostać wysłane do kontroli.

Następnie odwracać się zaczęli sponsorzy reprezentacji. O natychmiastowe zerwanie umowy zawnioskowała firma prawnicza “Help”. Natomiast kolejna, specjalizująca się w produkcji amunicji do broni o nazwie Nammo zdecydowała o usunięciu swojego loga z kasków norweskich skoczków, przynajmniej do czasu wyjaśnienia sprawy. Sens dalszej współpracy obmyśla także Toyota.

Na tym jednak nie koniec konsekwencji. Poważne decyzje ws. Norwegów podjęte zostały tuż przed startem cyklu Raw Air. Najpierw FIS postanowiła zawiesić Mariusa Lindvika oraz Johanna Andre Forfanga. Oczywiście, do momentu wyjaśnienia sprawy. 

Później zapadła kolejna decyzja o zawieszeniach. Tym razem FIS postanowiła odebrać prawo udziału w Raw Air Robinowi Pedersenowi, Kristofferowi Eriksenowi Sundalowi oraz Robertowi Johanssonowi. Dyrektor Pucharu świata Sandro Pertile ujawnił na konferencji prasowej, że w strojach zawodników wykryto manipulacje innego typu niż we wcześniejszych przypadkach.

Temat jest tak gorący, że z pewnością w kolejnych dniach będziemy mieli okazję donosić o nowych informacjach w tej sprawie. Teraz jednak przekazujemy słowa Kamila Stocha, które ten wygłosił po pierwszym konkursie w cyklu Raw Air. Kacper Merk zapytał “Orła z Zębu” oraz Dawida Kubackiego o to, jak zareagowali, gdy dowiedzieli się o przekręcie Norwegów. Stoch zaczął się śmiać i nagle wypalił prosto z mostu:

Szczęściem w nieszczęściu jest to, że mnie tam nie było. Także... gdzieś mi to tutaj zwisa - mówił skoczek, którego zabrakło na MŚ w Trondheim.

Nieco więcej od siebie postanowił dodać Dawid Kubacki. Przyznał, że Norwegowie “przegięli”.

Było wiadome, że coś mieli przekombinowane. To była kwestia czasu, kiedy ich ktoś na tym przyłapie. Fajnie, że to nie zostało zamiecione pod dywan i są wyciągnięte z tego konsekwencje. Czekamy na to, co FIS wymyśli. Z tego, co mi wiadomo, jest tam grubo. Używali takich metod, o których i my wiedzieliśmy, że tak można, ale nikt w to nie szedł, bo było wiadome, że to jest duże przegięcie. Oni niestety się na to zdecydowali. To nie jest dla nich łatwe, ale sami się postawili w takiej sytuacji - mówił.