Trener skoczków podał skład na MŚ. Kibice nie wierzą w to, co stało się ze Stochem
Już za kilka dni polscy skoczkowie przystąpią do rywalizacji w ramach najważniejszej imprezy sezonu Pucharu Świata. Mowa o mistrzostwach globu, które odbędą się w Trondheim. Dziś trener Thomas Thurnbichler wybrał 5 zawodników, którzy powalczą o najwyższe wyróżnienia na światowym czempionacie. Wiadomo, co stało się z Kamilem Stochem, który skakał przyzwoicie w Sapporo.
Thurnbichler podjął decyzję po Pucharze Świata w Sapporo
Ostatniego weekendu w sobotę nasi zawodnicy wzięli udział w pierwszym konkursie Pucharu Świata w Sapporo w komplecie ( Kacper Juroszek, Paweł Wąsek, Maciej Kot i Kamil Stoch ). Niestety, już całą czwórką nie weszli do finału. Na półmetku odpadł Kacper Juroszek, którego skok na 119 metrów nie dał mu tylu punktów, by dalej rywalizować. Co ciekawe, jeszcze bliżej wylądował Paweł Wąsek, bo na 118 metrze. W jego przypadku lepiej jednak punktowali sędziowie. Uzyskana odległość była jednak daleka od tego, do czego przyzwyczaił nas 25-latek w tym sezonie.
Przyzwoicie skoczył natomiast Kamil Stoch, który wylądował na 122 metrze. Najlepszą próbą była jednak ta w wykonaniu Macieja Kota. Powracający do Pucharu Świata zawodnik skoczył na 130 metrów, a po pierwszej serii był najwyżej z Biało-Czerwonych (20. miejsce).
Drugą serię w wykonaniu Polaków rozpoczął Paweł Wąsek, który zajął najniższe miejsce spośród trójki, która awansowała. I tutaj nasz aktualny lider, jeśli chodzi o ten sezon, poprawił się. Tym razem 25-latek skoczył na odległość 126 metrów. Za chwilę na belce zasiadł Kamil Stoch. Ten również się poprawił i skoczył na 125,5 metr.
Z pewnością najwięcej oczekiwano od Macieja Kota, który zarówno w kwalifikacjach, jak i w pierwszej serii pokazał, że może namieszać. Polak już zasiadł na belce i ruszył. Kibice przed telewizorami aż dmuchali mu pod narty, by ten pofrunął jak najdalej, jak najlepiej. Niestety, tym razem Kot poleciał zaledwie na 116 metrów.
Sobotnie zawody w Sapporo wygrał Ryoyu Kobayashi, dla którego było to pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. 19. miejsce zajął Paweł Wąsek, 22. Kamil Stoch, a 25. Maciej Kot .
Do kolejnego konkursu Pucharu Świata w Sapporo, który odbył się dzień później, także wszyscy polscy skoczkowie zdołali się zakwalifikować. Po pierwszej serii nastąpiła jednak roszada. Kacper Juroszek, skacząc na 104 metry znalazł się nawet za Noriakim Kasaim, starszym od Polaka o jakieś 30 lat. Wiadomo więc było, że nie ma co liczyć na awans do finału. Udało się za to trzem naszym pozostałym reprezentantom. Maciej Kot skoczył na 123,5 metra, Kamil Stoch na 126,5 metra, a Paweł Wąsek na 122,5 metra. Na półmetku wyglądało to obiecująco, ponieważ na 12. miejscu uplasował się “Orzeł z Zębu”, na 14. Wąsek, a na 15. Maciej Kot.
W drugiej serii, na belce zasiadł najpierw skoczek, który jeszcze niedawno rywalizował w Pucharze Kontynentalnym. Tym razem Kot wylądował na 121 metrze, a więc nieco słabiej, niż za pierwszym razem. Za chwilę swój pierwotny rezultat zdołał jednak poprawić Paweł Wąsek, który poleciał na 124 metry. Natomiast Kamil Stoch osiągnął 122,5 metra. Dzięki swojemu występowi “Orzeł z Zębu” po raz pierwszy od 331 dni został najlepszym polskim skoczkiem w konkursie Pucharu Świata. Ostatecznie Stoch zajął w całej niedzielnej rywalizacji 16. miejsce. Tuż za nim znalazł się Paweł Wąsek (17. miejsce), a Maciej Kot uplasował się na 24. pozycji. Zawody ponownie wygrał Ryoyu Kobayashi.
Czas decyzji. Thurnbichler wybrał skład Polaków na MŚ w Trondheim. Co ze Stochem?
Patrząc ogólnie na dokonania polskich skoczków podczas zawodów Pucharu Świata w Sapporo można stwierdzić, że wyniki te odzwierciedlają formę naszych zawodników, prezentowaną od zeszłego sezonu. Niepokoi jednak coraz słabsza dyspozycja Pawła Wąska, który stał się naszą nadzieją w tym sezonie. Tymczasem, w Sapporo nie zdołał nawet ani razu wejść do pierwszej piętnastki żadnego z konkursów. Co więcej, w niedzielę był nawet gorszy od Kamila Stocha, który czasami nawet nie załapuje się do składu reprezentacji Polski.
Po rywalizacji w Sapporo Paweł Wąsek ocenił swój występ. Wprost przyznał w rozmowie z Eurosportem, że nie wie, co nie zadziałało . Wyrażał przy tym frustrację .
Druga dziesiątka to na pewno nie jest wielki sukces. Szczerze mówiąc to nie wiem, dlaczego te skoki tu tak wyglądały. Musimy je na pewno przeanalizować. Według mnie czucie na progu i pierwsza faza lotu fajnie funkcjonowały, ale jakby mi prędkości na dole brakowało. Problemem było, żeby po prostu odlecieć - tłumaczył 25-latek.
Jeszcze w sobotę, po pierwszym konkursie swój występ ocenił Kamil Stoch. Po tym, jak zajął 22. miejsce zaskoczył wszystkich kibiców swoimi słowami . Przyznał, że nie oczekiwał od siebie zbyt wiele. Ponadto wyrażał satysfakcję z tego, jak wypadł w Sapporo.
Nie, nie oczekiwałem od siebie tutaj wiele. Mam świadomość, gdzie jestem i akceptuję to. Ale starałem się po prostu robić wszystko na tyle dobrze, na ile jestem w stanie w danym momencie i skoki były dobre technicznie, były poprawne. Konkurs zaliczam na plus - mówił Stoch w rozmowie z Eurosportem.
Wspomniał również o nadchodzących MŚ w Trondheim. Nie ukrywał, że odczuwa ogromną presję . Miało to związek z chęcią występu w czempionacie.
Nie da się od tego uciec, to prawda. Staram się to ulotnić, ale mam gdzieś to w głowie. To też powoduje we mnie pewnego rodzaju napięcie, z którym trzeba sobie poradzić - dał znać Stoch po sobotnim konkursie w Sapporo.
Dziś nadeszła decyzja Thomasa Thurnbichlera. Wiadomo, kogo Austriak zabierze do Trondheim.
ZOBACZ: Głośno o słowach Szczęsnego po wygranej Barcelony. Polak ostrzega, “nie możemy sobie pozwolić”
Wszystko jasne, oto piątka Polaków na MŚ w Trondheim. Zaskoczenie ws. Stocha
Polscy skoczkowie dobrze znają realia rywalizacji na mistrzostwach świata. Ba, w ostatnich latach nasi, cały czas aktywni zawodnicy zdobywali medale, także złote. Rekordzistą, jeśli chodzi o całą historię zmagań jest Adam Małysz, który ma na koncie aż 4 triumfy, a także jedno srebro i jeden brąz .
A tak prezentują się sukcesy naszych obecnych skoczków na mistrzostwach świata:
- Kamil Stoch - złoty medal - Val di Fiemme 2013, duża skocznia;
- Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Kamil Stoch - brązowy medal - Val di Fiemme 2013, konkurs drużynowy;
- Piotr Żyła, Klemens Murańka, Jan Ziobro, Kamil Stoch - brązowy medal - Falun 2015, konkurs drużynowy;
- Piotr Żyła - brązowy medal - Lahti 2017, duża skocznia;
- Piotr Żyła, Maciej Kot, Dawid Kubacki, Kamil Stoch - złoty medal - Lahti 2017, konkurs drużynowy;
- Dawid Kubacki - złoty medal - Seefeld 2019, normalna skocznia;
-
Kamil Stoch - srebrny medal - Seefeld 2019, normalna skocznia.
A tak przedstawia się natomiast górna część klasyfikacji wszechczasów, jeśli chodzi o indywidualnie zdobyte złota:
Dalsza część artykułu pod zdjęciem.

Zanim dziś trener Thomas Thurnbichler podał skład na MŚ w Trondheim, pewni miejsca w reprezentacji Polski byli Paweł Wąsek i Piotr Żyła. Pierwszy z nich to nasz najlepszy zawodnik, a drugi to obrońca tytułu z 2023 roku. Choć chciałoby się wierzyć, że 38-latkowi uda się tego dokonać, tak chyba żaden kibic nie ma takich nadziei.
Oto, jak Piotr Żyła został mistrzem świata w Planicy w 2023 roku. To był jego drugi taki tytuł z rzędu:
Dziś po południu trener Polaków podał piątkę Polaków na MŚ w Trondheim. Do końca o miejsce na czempionat walczył Kamil Stoch. Teraz już jednak wiemy, że po raz pierwszy od 2003 roku na mistrzostwach zabraknie “Orła z Zębu”. Zamiast niego pojadą Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł i Jakub Wolny.
W ten sposób Thurnbichler argumentował swoje powołania:
Decyzja o składzie na MŚ została podjęta na podstawie rankingu z Pucharu Świata oraz najlepszego indywidualnego wyniku w sezonie.
Kamil Stoch pokazał pewną poprawę w Sapporo, ale w rzeczywistości inni zawodnicy osiągnęli lepsze indywidualne wyniki w sezonie i znajdują się przed nim w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Poinformowałem Kamila o decyzji i powiedziałem mu, aby kontynuował treningi, ponieważ po mistrzostwach świata nadal istnieje szansa na zakwalifikowanie się do drużyny na ostatnią część sezonu.
Piotr Żyła jest obrońcą tytułu na małej skoczni, dlatego znalazł się w kadrze na mistrzostwa.
Powodem, dla którego zabieramy pięciu zawodników, jest to, że sztab trenerski chce stworzyć atmosferę pracy bez nadmiernej rywalizacji wewnętrznej. Poziom stresu na tak dużej imprezie i tak jest już wystarczająco wysoki - mówił Austriak, cytowany przez Polski Związek Narciarski.
Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Trondheim odbędą się w dniach 28 luty - 8 marzec.