Świątek została ukarana po spożyciu leku. Producent nie gryzł się w język, jest oficjalne stanowisko
Jakiś czas temu cały świat żył aferą dopingową, z Igą Świątek w roli głównej. Mało kto się spodziewał, że to właśnie raszynianka znajdzie się w centrum niemałego skandalu. Oczywiście, o wszystkim dowiedzieliśmy się po czasie, a nasza zawodniczka zdążyła już wszystko wyjaśnić. Teraz jednak głos zabrał producent leku, który zażyła Świątek, a po którym musiała zostać ukarana.
Iga Świątek przyłapana na dopingu
We wrześniu i październiku Iga Świątek miała długą przerwę od gry. Wiadomo, wcześniej tenisistka grała bardzo dużo i normalne, że potrzebowała odpoczynku. Okazało się jednak, że nie tylko chodziło o naładowanie baterii czy zmianę trenera.
Iga Świątek, za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych oznajmiła wszystkim pod koniec listopada, że w kontekście sportowym przeżyła wówczas dramat. 12 sierpnia, po WTA Cincinnati, raszyniankę poddano badaniu na obecność niedozwolonych substancji w organizmie. Wyniki, które przyszły miesiąc później zaskoczyły Świątek, ponieważ okazało się, że miała bardzo śladowe ilości trimetazydyny , której spożywanie zakazane jest od 2014 roku. Dokładne analizy wykazały, że Polka przyjęła ją najprawdopodobniej z melatoniną , którą bierze, by łatwiej zasypiać. W udostępnionym przez siebie materiale przyznała, że zażywa ją od długiego czasu, ze względu na stres czy jetlag związany z podróżowaniem po różnych strefach czasowych.
ZOBACZ: Trener polskich skoczków podjął decyzję. Wielki zawodnik skreślony, a jednak
Słyszymy również, że naszej liderce trudno jest mówić o całej sytuacji. Przyznała wprost, że pierwszy raz w życiu usłyszała nazwę tego specyfiku. Od razu podjęła działania i zgłosiła się do Międzynarodowej Agencji ds. Integralności Tenisa (ITIA), by udowodnić swoją niewinność. I nie ma się co dziwić, ponieważ gdyby tego nie zrobiła to, być może, jej kariera zostałaby brutalnie przerwana.
Od razu zaczęliśmy reagować i postępować według tego, co mówiła nam ITIA. I to stężenie, które jest bardzo małe, sugerowało – właściwie to było oczywiste - że albo próbka była zanieczyszczona, albo substancja, suplement lub lek, który ja przyjmuję, był zanieczyszczony. Dlatego skoncentrowaliśmy się na przebadaniu wszystkich odżywek i leków, które biorę - mówi na nagraniu Świątek.
Iga Świątek wybroniła się. Na swoją niewinność musiała wydać fortunę
28 listopada ITIA ogłosiła, że uznaje argumentację i ekspertyzy , które świadczą o jej niewinności. Na Polkę nałożono jednak symboliczną karę miesiąca zawieszenia . Co więcej, Świątek musiała również zwrócić pieniądze zarobione podczas WTA Cincinnati. Zatem, raszyniance upiekło się i otrzymała praktycznie minimalny wymiar kary. Dyrektor POLADA Michał Rynkowski, w rozmowie z Interią przyznał, że naszej tenisistce groziła nawet dwuletnia dyskwalifikacja.
Zawodniczka została tymczasowo zawieszona od 22 września do 4 października, opuszczając trzy turnieje, co wlicza się do sankcji, pozostawiając osiem dni do końca. Ponadto zawodniczka traci również nagrodę pieniężną z Cincinnati Open, turnieju odbywającego się bezpośrednio po teście - brzmi oficjalny komunikat ITIA.
Iga Świątek zarobiła na tych zawodach ok. 159 tys. dolarów, a więc ok. 649 tys. złotych . Niestety, te pieniądze musiała zwrócić. Okazuje się jednak, że Polka musiała także dołożyć niemałą sumę z własnej kieszeni, by udowodnić swoją niewinność. W niedawnej rozmowie z Anitą Werner raszynianka przyznała, ile wydała.
Najpierw Świątek musiała wydać pieniądze na badania oraz ponowne testy. To wydatek rzędu 15 tysięcy euro (ponad 64 tys. zł) . Kolejny koszt to zapłata dla prawnika - ok. 70 tys. dolarów (282 tys. zł) . Podsumowując te wydatki, a także utraconą nagrodę pieniężną za udział w WTA Cincinnati, raszynianka straciła niemalże milion złotych . A teoretycznie sprawa nie została jeszcze wyjaśniona w całości. Biorąc pod uwagę fakt, że prawo do odwołania się od decyzji ITIA ma POLADA (21 dni od jej wydania), a po upływie przysługującego jej terminu taka sama możliwość, w takim samym wymiarze czasowym, przypadnie Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Zatem, musimy poczekać aż do 9 stycznia 2025 roku, a jeżeli WADA poprosi o dodatkowe wyjaśnienia, cały proces może potrwać jeszcze dłużej.
ZOBACZ: Zaskakujące słowa Piotra Żyły obiegły Polskę. Skoczek niespodziewanie wypalił o decyzji trenera
Producent melatoniny, którą zażyła Świątek, przerwał milczenie
Melatoninę, którą zażywa Iga Świątek, produkuje firma LEK-AM. Teraz postanowiła się ona zwrócić do Przeglądu Sportowego Onet, by obszernie odnieść się do całej afery dopingowej z udziałem raszynianki. Producent już na samym początku listu uznał, że zawieszenie tenisistki było niesprawiedliwe . Zaznaczono także, że przepisy antydopingowe, stosowane w sporcie znacznie różnią się od tych, które dotyczą produkcji leków.
Dziękujemy za zainteresowanie tematem niesprawiedliwego – naszym zdaniem – zawieszenia Pani Igi Świątek, na podstawie wykrycia bardzo niskiego stężenia TMZ w organizmie polskiej tenisistki. Trimetazydyna została wykryta właśnie ze względu na radykalnie restrykcyjne przepisy antydopingowe, które rządzą się innymi prawami niż przepisy dotyczące produkcji leków - czytamy w liście przesłanym do PS Onet.
ZOBACZ: Arkadiusz Milik zagra w Górniku Zabrze? Sensacyjne doniesienia obiegły Polskę
W dalszej części komunikatu firmy LEK-AM możemy przeczytać, że przestrzega ona wszelkich procedur związanych z produkcją leków, zarówno unijnych, jak i krajowych. Za chwilę autorzy zaznaczyli, że ilość trimetazydyny w melatoninie była znacznie poniżej dopuszczalnych limitów .
Nasze leki podlegają ścisłej kontroli na każdym etapie produkcji. Tak samo jest – i zawsze było – w przypadku leku Melatonina LEK-AM. Wykryte w zbadanych opakowaniach leku śladowe ilości innej substancji (TMZ) były znacznie poniżej dopuszczalnych limitów.
Chcemy to wyraźnie podkreślić. Melatonina LEK-AM 1 mg jest bezpieczna dla zdrowia pacjentów - podkreśla firma LEK-AM w liście do PS Onet.
Producent melatoniny podjął współpracę w celu wyjaśnienia sprawy
W dalszej części komunikatu firma LEK-AM kontynuuje udowodnienie przestrzegania przez nią wszelkich obowiązujących przepisów związanych z produkcją leków. Wspomniano o kierowaniu się bezpieczeństwem pacjentów, a także poddawaniu swoich produktów okresowym badaniom.
LEK-AM przestrzega wszystkich wymaganych norm. W przypadku leku Melatonina LEK-AM 1 mg spółka przeprowadziła badania chemiczne i mikrobiologiczne, które potwierdziły bezpieczeństwo prowadzonego procesu produkcyjnego. Wyniki badań są udokumentowane i podlegają okresowej ocenie - czytamy.
Na koniec komunikatu wysłanego do Przeglądu Sportowego Onet autorzy zawarli, że firma podjęła współpracę z Głównym Inspektoratem Farmaceutycznym. Celem ma być rozwiązanie wszelkich wątpliwości.
Pragniemy również dodać, że współpracujemy z Głównym Inspektoratem Farmaceutycznym w celu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości. Przekazaliśmy inspektorom pełną dokumentację dotyczącą leku i procedur przestrzeganych w naszym przedsiębiorstwie. Czekamy na oficjalne wyniki kontroli GIF.