Świątek mogła tylko oglądać, co wyczyniała Sabalenka. Wielki mecz na początek WTA Finals
Dziś oficjalnie rozpoczęły się zmagania w ramach turnieju wieńczącego ten sezon tenisowy. Najpierw na korcie w Rijadzie stanęły naprzeciw siebie aktualna liderka rankingu WTA, Aryna Sabalenka oraz mistrzyni olimpijska z Paryża Qinwen Zheng. Niewykluczone, że Iga Świątek śledziła poczynania Białorusinki i Chinki i o ile tak było, mogła zobaczyć, w jakiej dyspozycji jest zawodniczka z Mińska.
Iga Świątek poznała swoje rywalki w WTA Finals. Rozpocznie pogoń za Sabalenką
Już jutro Iga Świątek wróci do rywalizacji na korcie, po prawie 2 miesiącach przerwy. Wystąpi w WTA Finals w Rijadzie i wiadomo, z kim się zmierzy w fazie grupowej. Na pierwszy ogień starcie z Barborą Krejcikovą , które rozpocznie się w najbliższą niedzielę o 13:30 czasu polskiego. W grupie Polka znalazła się jeszcze z Coco Gauff i Jessicą Pegulą . Do kolejnej fazy awansują dwie najlepsze zawodniczki.
Raszynianka od kilku dni przygotowuje się w Rijadzie, po okiem swojego nowego trenera Wima Fissette'a. Powrót do najłatwiejszych należeć nie będzie, ponieważ tenisistka musi odnaleźć się w nowej dla siebie sytuacji. 21 października Świątek utraciła prowadzenie w rankingu WTA. Wszystko przez decyzję organizacji, która postanowiła ukarać Polkę za brak udziału w zawodach WTA 500 w Ningbo. Z tego powodu odjęto jej 120 punktów i to wystarczyło, by Sabalenka przegoniła raszyniankę w klasyfikacji tenisistek.
Ostatnio przewaga zawodniczki z Mińska powiększyła się do 1046 punktów , ze względu na kolejne odjęcia wyników. Iga Świątek w najnowszym notowaniu straciła aż 1695 punktów (1500 za WTA Finals i 195 za WTA w Stuttgarcie). Z kolei Sabalence odjęto jedynie 690 punktów.
Teoretycznie, na koniec sezonu Iga Świątek wciąż może zostać liderką rankingu. Jak podaje profil Z kortu na X, Polka musiałaby wygrać WTA Finals, nie przegrywając żadnego starcia , a do tego liczyć na to, że Białorusinka triumfuje w maksymalnie dwóch pojedynkach w grupie i przegra półfinał z raszynianką .
Sabalenka - Zheng. Co za forma Sabalenki, Świątek mogła tylko patrzeć
W sobotę 2 listopada po godz. 16 rozpoczęło się inauguracyjne starcie w ramach tegorocznego WTA Finals. Po obu stronach kortu w Rijadzie stanęły Aryna Sabalenka i Qinwen Zheng . Pojedynek rozpoczęła z wysokiego C Białorusinka, która w dosłownie chwilę zdobyła premierowego gema, wygrywając go do zera. Za chwilę jednak, przy swoim podaniu wyrównała Chinka. Kiedy Sabalenka znów serwowała, wyszła na prowadzenie. Zheng ponownie wyrównała, nie pozwalając przeciwniczce na przełamanie. Kilka minut później było już 3:2 dla zawodniczki z Mińska, aż w końcu udało jej się zdobyć break pointa . To zdarzenie wpłynęło na losy tego seta, ponieważ więcej przełamań nie oglądaliśmy. Ostatecznie pierwsza rakieta świata wygrała 6:3, prezentując przy tym swoje najwyższe umiejętności przy returnie, serwisie oraz zagraniach dropshotem.
ZOBACZ: Rozczulające, jak Wojciech Szczęsny spędza czas z dziećmi. Jego żona wszystko ujawniła
Znów wystarczyło jedno przełamanie. Sabalenka wyszarpała zwycięstwo
Drugi set lepiej rozpoczęła jednak Qinwen Zheng. Wykorzystała swoje podanie i zrobiło się 1:0 dla Chinki. Z tego powodu wynik gonić musiała Sabalenka, która z biegiem tej rundy robiła się coraz bardziej sfrustrowana. A to z powodu tego, że była na tej mniej uprzywilejowanej pozycji. Białorusinka nie była w stanie długo doprowadzić do przełamania, gdyż mistrzyni olimpijska nie odpuszczała.
Jednak, w końcu ta sztuka Białorusince się udała. I to w decydującym momencie, gdyż jeszcze chwilę wcześniej było 3:4 dla Zheng. Sabalenka dała radę jednak zdobyć break pointa na 5:4, a zaraz wykorzystać drugą piłkę meczową . Tym samym pojedynek zakończył się w dwóch setach na korzyść zawodniczki z Mińska. Aryna Sabalenka 6:3, 6:4 Qinwen Zheng . Zatem pierwszy warunek, który musi zostać spełniony, by Świątek wróciła na fotel liderki rankingu WTA jest niestety dalszy od realizacji.