Reprezentant Polski "zmiażdżony" za mecz w Lidze Mistrzów. To była katastrofa
We wczorajszych meczach Ligi Mistrzów Polacy nie tylko występowali, ale i nawet błyszczeli. Świetne noty zebrali Łukasz Skorupski oraz Piotr Zieliński. Niestety, nie wszyscy reprezentanci Polski mieli dobry wieczór, a jeden z nich chyba chciałby o swoim występie jak najszybciej zapomnieć.
Polacy stanęli na wysokości zadania. Skorupski i Zieliński jasnymi punktami zespołów
Wczoraj w rozgrywkach Ligi Mistrzów mieliśmy okazję śledzić występy kilku naszych reprezentantów. Na szczególną uwagę zasłużyli Łukasz Skorupski oraz Piotr Zieliński. Bramkarz Biało-Czerwonych wrócił do tych elitarnych rozgrywek po 10 latach przerwy i od razu zaznaczył dobitnie swoją obecność na boisku. W 4. minucie golkiper Bologni obronił rzut karny w spotkaniu przeciwko Szachtarowi Donieck. W dalszej części meczu nie miał zbyt wiele do roboty, ponieważ częściej atakował jego zespół. Mimo to, żadna bramka nie padła i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. W tym meczu swój debiut w Lidze Mistrzów zaliczył również Kacper Urbański , który wszedł w 78. minucie.
Z kolei Piotr Zieliński miał zaszczyt wystąpić od pierwszej minuty w hicie Ligi Mistrzów przeciwko Manchesterowi City. Jego Inter także zremisował 0:0, jednak polski pomocnik udowodnił Simone Inzaghiemu, że ten słusznie postąpił, stawiając na niego w wyjściowej jedenastce. Polak brał udział w konstruowaniu akcji już od formacji defensywnej, a ponadto nieraz wprawiał rywali w zakłopotanie. Hitem stała się akcja z 33. minuty , kiedy to Zieliński zmylił najpierw balansem ciała trójkę rywali, a następnie doprowadził po faulu na nim, po którym Ruben Dias otrzymał żółtą kartkę.
Po tym meczu Polak był chwalony przez włoskie media. La Gazetta Dello Sport postanowiła ocenić Zielińskiego na 7, co jest jedną z najwyższych not w zespole. Ponadto ciepłych słów nie szczędził na konferencji pomeczowej szkoleniowiec Interu, Simone Inzaghi, który wprost stwierdził, że jest to zawodnik o świetnej jakości .
Koszmar Polaka w Lidze Mistrzów. Media nie miały litości
Nie wszyscy jednak będą dobrze wspominać wczorajszy wieczór w Lidze Mistrzów. Masy błędów nie wystrzegł się blok obronny Red Bulla Salzburg, w których barwach gra trzykrotny reprezentant Polski , Kamil Piątkowski . Zawodnik miał swój udział przy praktycznie każdej straconej bramce. Pierwszy błąd popełnił już na początku spotkania ze Spartą Praga, kiedy to zagrywał długą piłkę do kolegi w środku pola. Rywale jednak przechwycili podanie, a za chwilę padła bramka na 1:0. Jednak jeszcze poważniejszą gafę Piątkowski popełnił w 58. minucie. Polak dostał piłkę od bramkarza, a następnie chciał wdać się w drybling z przeciwnikiem. Skończyło się stratą futbolówki , a za chwilę gola na 0:3. W międzyczasie, przy trafieniu Sparty na 0:2, polski obrońca nie przypilnował zawodnika, który ostatecznie skierował piłkę do bramki.
Skrót meczu Sparta Praga - Red Bull Salzburg:
Po spotkaniu, austriackie media nie mogły przejść obojętnie wobec słabego występu Kamila Piątkowskiego.
Po fatalnym błędzie Kamila Piątkowskiego, który po prostu pozwolił Olatunjiemu odebrać piłkę w pobliżu własnego pola karnego, Sparta wykorzystała sytuację i zdobyła gola - pisali dziennikarze Sport.orf.at.
Litości nie miał także austriacki Kicker , który wystawił Polakowi jedną z najgorszych ocen w zespole ( 5 , w skali 1-6, gdzie 1 to najlepsza nota, 6 - najgorsza). Taka była argumentacja dziennikarzy:
Środkowy obrońca przy pierwszej bramce rywali nie spisał się dobrze. Przy drugiej stracił z oczu rywala. A potem raz był bliski popełnienia poważnego błędu, by w końcu kompletnie zawalić w 58. minucie meczu. A to dało Sparcie gola na 3:0 na tacy. Victor Olatunji mógł mu podziękować za asystę. Polak popełnił w tej akcji fatalny błąd - napisano.
ZOBACZ: Najpierw wycofanie się z turnieju, a teraz coś takiego. Świetna okazja przeszła Świątek koło nosa
Nie tylko Piątkowskiemu się oberwało
Po tym meczu w Lidze Mistrzów Kamil Piątkowski nie był jedynym zawodnikiem, do którego dziennikarze mieli pretensje. Oberwało się całemu blokowi obronnemu Red Bulla Salzburg. Tak występ austriackiego zespołu podsumowano w Laola1 :
Zespół nie miał nawet jednej niebezpieczniej okazji do zdobycia gola, a defensywa ujawniła ogromne luki. Po ostatnim gwizdku trener Lijnders był wiele razy krytykowany, bo w tak ważnym meczu wprowadził wszystkich niedoświadczonych piłkarzy: 18-letniego Mellberga, rok starszego Clarka i 20-letnich Blanka i Yeo - czytamy.
W 2. kolejce fazy ligowej Ligi Mistrzów Salzburg zmierzy się ze Stade Brestois . Starcie odbędzie się 1 października, na stadionie klubu Kamila Piątkowskiego.