Najpierw przegrana z Sabalenką, a teraz to. Okropna informacja dla Świątek, właśnie nadeszło potwierdzenie
Niespełna miesiąc temu zakończył się kolejny tenisowy sezon, w którym występowała Iga Świątek. Oczywiście, jak to bywa w przypadku każdego sportowca, były wzloty i upadki. Ostatnio WTA postanowiła podsumować minioną kampanię, niestety pomijając Świątek. I teraz, w całej tej sytuacji nadeszła kolejna informacja, która znów nie jest dla raszynianki dobra.
Dwie różne połowy roku w wykonaniu Igi Świątek. Impas nie został jednak przełamany
Iga Świątek rozpoczęła zmagania w tym roku, będąc na pierwszej pozycji w rankingu WTA. Dumnie zajmowała fotel liderki zestawienia aż do 21 października, kiedy to z tronu strąciła ją Aryna Sabalenka. To było wywołane przerwą w grze raszynianki, która trwała blisko 2 miesiące. W tym czasie Białorusinka była w stanie odrobić stratę do Polki, a nawet ją przegonić.
Zacznijmy od początku. Najpierw był wielkoszlemowy Australian Open, w którym raszynianka odpadła już w 1/16 finału po pojedynku z Lindą Noskovą. Za chwilę przyszedł jednak pierwszy triumf. Najpierw była wygrana w Dausze, gdzie w finale Polka pokonała Jelenę Rybakinę. Następnie była mała posucha, ponieważ w Dubaju odpadła w półfinale z Anną Kalinską. Zaraz jednak raszynianka odbiła sobie przegraną i zwyciężyła w turnieju rozgrywanym w Indian Wells. Natomiast w kolejnych dwóch turniejach odpadała kolejno w 1/8 finału z WTA Miami, a następnie w półfinale zmagań w Stuttgarcie musiała uznać wyższość Rybakiny.
Po niepowodzeniu w Niemczech nastąpił najlepszy moment tego sezonu dla Igi Świątek. Wygrana we French Open, po raz czwarty w karierze, a także triumf w WTA Madrytu, aż w końcu zwycięstwo w Rzymie. Tym samym, łupem raszynianki padły trzy trofea pod rząd. Co więcej, zarówno w stolicy Hiszpanii, jak i Włoch dwukrotnie była w stanie pokonać Arynę Sabalenkę.
Następny w kolejności był Wimbledon, a więc największa bolączka naszej zawodniczki. I niestety, tym razem także nie udało się Polce daleko zajść. Odpadła już w 1/16 finału, przegrywając z Julią Putincewą. W przypadku występów raszynianki na kortach Wimbledonu, można powiedzieć o pewnego rodzaju zmorze . Co prawda, wygrała jego juniorską edycję w 2018 roku, jednak w karierze seniorskiej dotarła maksymalnie do ćwierćfinału.
Za chwilę przyszedł czas na zmagania na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Tam nasza liderka zdobyła brązowy medal. W półfinale przegrała z Qinwen Zheng, jednak w meczu o 3. miejsce nie dała szans Annie Karolinie Schmiedlovej.
ZOBACZ: Szczęsny rozpętał burzę, klubowy kolega Polaka się wściekł. Jego odpowiedź słyszeli wszyscy
I tutaj zaczyna się ta druga, mniej urokliwa połowa sezonu, w wykonaniu Świątek. Po najważniejszej imprezie czterolecia przeniosła się do Cincinnati. Tam, w półfinale odpadła z Sabalenką, a w ostatnim wielkoszlemowym turnieju w tym roku, a więc US Open uległa Jessice Peguli w ćwierćfinale. Po tych zawodach nastąpiła prawie dwumiesięczna przerwa od grania. W tym czasie Świątek dochodziła do siebie, a także przeprowadziła zmianę trenera. Został nim Belg Wim Fissette . Jak się okazało później, raszynianka walczyła o udowodnienie swojej niewinności po tym, jak wykryto w jej organizmie niedozwolony środek.
Raszynianka wróciła przy okazji zmagań w WTA Finals. Tam nie udało jej się wyjść z grupy, mimo wygranych dwóch pojedynków. Sezon zakończyła występem wraz z koleżankami z reprezentacji Polski w Billie Jean King Cup. Świątek poprowadziła kadrę do półfinału, spędzając łącznie na korcie blisko 11 godzin .
Iga Świątek w gronie legend. To jednak nie wystarczyło, by pokonać Sabalenkę. Nadeszły złe wieści
Iga Świątek zdołała uzyskać imponującą liczbę zwycięstw w sezonie, wykręcając niewyobrażalny wynik. Wygrała aż 64 pojedynki, rozgrywając 73 mecze . To daje jej imponujący odsetek zwycięstw na poziomie 87%. Na przestrzeni całego roku Świątek udało się triumfować w pięciu turniejach - WTA w Dausze, WTA Indian Wells, WTA Madrytu, WTA Rzymu i Roland Garros. To trzeci rok z rzędu , kiedy wygrała najwięcej turniejów spośród wszystkich tenisistek. Tym samym dołączyła do prawdziwych legend tenisa: Sereny Williams, Steffi Graaf, Martiny Navratilovej i Chris Evert.
Dla porównania, Aryna Sabalenka wygrała cztery turnieje. Białorusinka jednak przytuliła 2 trofea za wygrane w Wielkim Szlemie - Australian Open i US Open. Do niej należała także końcówka sezonu, kiedy to przegoniła Igę Świątek w rankingu WTA. I to właśnie m. in. na tej podstawie, w plebiscycie WTA to Sabalenka została uznana najlepszą zawodniczką roku 2024 . W tej kategorii była także nominowana raszynianka, jednak musiała obejść się smakiem pierwszy raz od dwóch lat.
ZOBACZ: Jednym nagraniem Hurkacz wywołał burzę w sieci. Internauci nie szczędzą gorzkich słów
Najpierw przerwana dominacja, a teraz kolejne złe wieści dla Świątek. Właśnie to ogłoszono, Polka w niechlubnym zestawieniu
W najlepsze trwa czas podsumowań minionego sezonu w świecie tenisa. Nie tylko WTA postanowiło nagrodzić wyróżniających się zawodników. Na to samo, tylko w innym aspekcie, zdecydował się amerykański portal tennis.com. Oni postanowili jednak wybrać TOP 5 porażek w 2024 roku. Nie zabrakło Igi Świątek, która nie dość, że pojawiła się na samym szczycie, to jeszcze dwa razy. Z pewnością, nie o takie wyróżnienie chodziło polskim kibicom.
ZOBACZ: Gołota nie wytrzymał na jubileuszowej gali. Nagle poderwał się od stolika i go znokautował
Na drugim miejscu znalazł się mecz raszynianki z Julią Putincewą w ramach 3. rundy Wimbledonu. Pamiętamy, że wówczas Świątek przegrała z Kazaszką po trzysetowym boju 6:3, 1:6, 2:6. Co więcej, tym pojedynkiem Polka zakończyła swoją imponującą serię 21 wygranych z rzędu.
Na pierwszym miejscu natomiast znalazła się porażka Świątek z Qinwen Zheng w półfinale Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Pamiętamy, jak świetnie dysponowana była Chinka. Polka nie mogła znaleźć na nią sposobu. Zresztą, jak się później okazało, przegrała z przyszłą mistrzynią.
Pozostała piątka niechlubnego zestawienia
Iga Świątek, chcąc niechcąc, zdominowała zestawienie portalu tennis.com. Na pozostałych trzech miejscach znalazły się porażki również bardzo dobrych tenisistek. Mowa chociażby o przegranej Aryny Sabalenki z Mirrą Andriejewą w ćwierćfinale Roland Garros czy Jeleny Rybakiny z Anną Blinkovą w drugiej rundzie Australian Open. Pojawiła się również przegrana Danielle Collins z Olgą Danilovic we French Open.