Kibice wtargnęli na trening i grozili piłkarzom. Stanowcza reakcja władz klubu
W piątek 24 maja na stadionie Arki Gdynia doszło do skandalu, o którym mówi cała Polska. Kibice wygłosili “przemowę motywacyjną” piłkarzom, którzy walczą o bezpośredni awans do Ekstraklasy, używając przy tym przekleństw i gróźb. Do sprawy odniósł się prezes i właściciel klubu, Marcin Gruchała. Postawił jasne stanowisko.
Kibice Arki Gdynia grozili piłkarzom
W niedzielę 26 maja Arka Gdynia zagra mecz z GKS-em Katowice, który może zaważyć o bezpośrednim awansie gdynian do PKO BP Ekstraklasy . Kibice wiceliderów Fortuna 1. Ligi postanowili “zmotywować” piłkarzy ich drużyny do dawania z siebie stu procent na boisku, używając przy tym gróźb i przekleństw .
W niedzielę macie szansę zmazać całą plamę (odniesienie do przegranych derbów z Lechią Gdańsk - przyp. red.). Dwanaście tysięcy kibiców na trybunach. Także macie kur*a mega możliwość naprawienia tego błędu. Jeżeli wy tego nie zrobicie, to ten smród będzie się za wami ciągnął kur*a w nieskończoność (…) Bo my kur*a nie chcemy widzieć, że ktoś wyjdzie i się podda w tym meczu. To jest najważniejszy mecz i trzeba to teraz załatwić. Mamy wygrać, a nie kur*a wychodzić i grać na remis - mówił jeden z chuliganów Arki Gdynia.
Prezes Arki Gdynia odniósł się do skandalu
Prezes i właściciel Arki Gdynia, Marcin Gruchała udzielił wywiadu dla serwisu meczyki.pl, podczas którego skomentował zaistniałe okoliczności. Jak twierdzi, słowa, których użyli pseudokibice są niedopuszczalne i w żadnym stopniu nieakceptowalne.
Wypowiedzi padające na zaprezentowanym w internecie filmie, zarówno w formie, jak i w treści, są dla mnie jako dla właściciela i prezesa nie do przyjęcia w żadnej sytuacji, a już na pewno nie wobec tego sztabu i tej drużyny, grającej i walczącej o awans dla Arki i będącej dziś o krok od realizacji tego celu. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby takie sytuacje uderzające w komfort drużyny i wizerunek Klubu nigdy więcej nie miały miejsca w Arce Gdynia - powiedział szef gdyńskiego zespołu.
ZOBACZ TEŻ: Łukasz Różański zdemolowany w walce o obronę pasa. Nie miał żadnych argumentów
W taki sposób kibice dostali się na stadion
Przy okazji prezes wytłumaczył, w jaki sposób kibice dostali się na murawę stadionu w trakcie treningu zespołu. Część z nich wcześniej zasygnalizowała chęć rozmowy z piłkarzami , na co dostali pozwolenie, jednak ostatecznie pojawili się inni ludzie .
Kibice pytali, czy mogą przyjść, wesprzeć zespół. Zawsze mogą przyjść, przecież nie da im się tego zabronić, nie ma ochrony, która ochrania treningi. Jeśli ktoś w dobrej wierze zadaje pytanie, czy może przyjść, by dać pozytywny przekaz, to odpowiedzieliśmy: tak, może. Natomiast nikt nie przewidział takich wydarzeń. Jest to dla nas pewnego rodzaju lekcja - stwierdził Marcin Gruchała.