Dawid Kubacki grzmi po konkursie w Lillehammer. "Niebezpieczna sytuacja"
Wczorajsze otwarcie Pucharu Świata w wykonaniu Polaków było niestety fatalne. Nasi skoczkowie zaprezentowali się kiepsko i kompletnie nie liczyli się w walce o czołowe lokaty. Po konkursie Dawid Kubacki nie ukrywał swojego niezadowolenia, ale wskazał także na niebezpieczeństwo.
Fatalny konkurs Polaków w Lillehammer
Inauguracyjny konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich nie rozpoczął się pomyślnie dla Biało-Czerwonych. Do pierwszej serii przystąpiło pięciu polskich zawodników, z czego tylko trzej zdołali awansować do finałowej odsłony. Najgorzej wypadł Maciej Kot, który uzyskał tylko 115,3 punktu, co nie wystarczyło, by przejść dalej. Kamil Stoch, po skoku na 122 metry, zajął dopiero 35. miejsce, również nie kwalifikując się do drugiej serii.
Najlepszy z Polaków w pierwszej serii był Paweł Wąsek, który uplasował się na 22. pozycji. Za nim znaleźli się Aleksander Zniszczoł (25. miejsce) i Dawid Kubacki (29. miejsce). Niestety, wyniki pierwszej serii rozczarowały polskich kibiców.
W drugiej serii, z powodu odległych miejsc zdobytych w pierwszej odsłonie, polska trójka pojawiła się na liście startowej już na początku. Dawid Kubacki rozpoczął drugą rundę od skoku na 128 metrów, co pozwoliło mu poprawić swoją lokatę. Następnie Aleksander Zniszczoł uzyskał 131,5 metra, co dało mu 145 punktów i pozwoliło wyprzedzić Kubackiego. Ostatni z Polaków, Paweł Wąsek, zachwycił świetnym skokiem na 132 metry, co pozwoliło mu uzyskać łącznie 285,3 punktu i znacząco poprawić swoją pozycję.
W ostatecznej klasyfikacji najlepszy z Polaków okazał się Paweł Wąsek, który zakończył zawody na 14. miejscu. Dawid Kubacki uplasował się na 26. miejscu, a Zniszczoł na 23.
Po nieudanym konkursie swojego niezadowolenia nie krył Dawid Kubacki. W wywiadzie wskazał na pewne niebezpieczeństwo.
Dawid Kubacki po konkursie w Lillehammer
Po swoim występie w Lillehammer, Dawid Kubacki udzielił krótkiego wywiadu dla Eurosportu , w którym podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat dzisiejszego konkursu. Skoczek z Nowego Targu przyznał, że wyniki rywalizacji mogły być nieco inne, gdyby nie zmiana belki startowej, z której skakali zawodnicy. Według Kubackiego, organizatorzy zdecydowali się na “wyższą” belkę, co wpłynęły na wyniki konkursu:
Startujemy z wyższej belki. Taką założyli i z tym trzeba sobie poradzić. Każdy ma tak samo. Choć ci, którzy mają krótsze nogi, to mają gorzej (…)
To jest też poniekąd trochę niebezpieczna sytuacja. Dzisiaj też mieliśmy przykład, że da się skoczyć i to nawet jeśli ktoś się rozpędzi wcześniej. Jest to do zrobienia. Nie wiem, może ja za stary jestem, boję się tak skoczyć i trochę muszę w te tory celować z tej belki. To mi sprawia tą delikatną trudność, ale to w żadnym wypadku nie może być wymówka - powiedział dla Eurosportu Dawid Kubacki.
Faktycznie już podczas kwalifikacji oglądaliśmy dwie nieprzyjemne sytuacje związane pośrednio z tym, o czym opowiada nasz skoczek. Najpierw banda reklamowa wypchnęła Erika Sundalla, a następnie po kiepskim wyjściu z progu przed upadkiem musiał ratować się Domen Prevc.
ZOBACZ TEŻ: Kamil Stoch zabrał głos po beznadziejnych skokach. Jego smutne słowa niosą się po Polsce
Przed Polakami kolejny konkurs Pucharu Świata
Przed Biało-Czerwonymi ostatni dzień rywalizacji w Lillehammer. Polscy skoczkowie rozpoczną zmagania od porannych kwalifikacji, a później – miejmy nadzieję – zobaczymy ich w konkursie indywidualnym, który rozpocznie się o godzinie 16:00. Wczoraj spośród polskiej ekipy najlepiej zaprezentował się Paweł Wąsek, ale dzisiejszy dzień to szansa na nowe otwarcie i poprawę wyników całego zespołu.
Harmonogram na niedzielę w Lillehammer przewiduje kwalifikacje o godzinie 9:30, które wyłonią finalistów popołudniowego konkursu. Rywalizacja główna wystartuje o 16:00 i będzie okazją, by Polacy pokazali pełnię swoich możliwości już na początku Pucharu Świata.