Robert Lewandowski ma duży problem w drużynie. "Gdzieś w SMS ktoś komuś coś podeśle"
Robert Lewandowski cudem zdobył dwie bramki podczas meczu z Wyspami Owczymi i uratował reprezentację Polski przed blamażem. Wydawałoby się więc, że konflikt w reprezentacji został zażegnany. Nic bardziej mylnego - okazuje się, że wciąż wielu polskich piłkarzy ma dość swojego kapitana i nie chce z nim przebywać na boisku.
Robert Lewandowski uratował Polskę przed blamażem
Mecz Polska - Wyspy Owcze był idealnym pokazem niemocy reprezentacji Polski. Widać było dziury w obronie, brak celności i niedokładność w podaniach i strzałach. Po pierwszej połowie powinno być co najmniej 3:0 dla Polski, jeśli spojrzeć na wszystkie zmarnowane akcje.
Ostatecznie od blamażu Polskę uratował nie kto inny, jak Robert Lewandowski, który najpierw wykorzystał rzut karny (zagwizdany za zagranie ręką w polu karnym), a potem sam strzelił gola w końcówce meczu. Wydawało się, że relacje w drużynie zostały naprawione.
Robert Lewandowski wciąż nielubiany w drużynie?
Robert Lewandowski nie ma za sobą jednak całej czeredy przyjaciół. Marcin Feddek, dziennikarz Polsatu Sport, przed meczem z Wyspami Owczymi opowiedział o tym, co wie o sytuacji w kadrze.
- Czy ta drużyna chce z tym Robertem grać? Bo cały czas gdzieś dochodzą informacje, jeszcze przed tym wywiadem, że część piłkarzy nie lubi z Robertem grać, nie chce z nim grać, ma go dość tak naprawdę - wyjawił.
Marcin Feddek: "nikt tego oficjalnie nie powie"
Czy to oznacza, że mimo wszystkich zabiegów ze strony kolegów Lewandowskiego, jest on wciąż postacią raczej nielubianą przez innych? Feddek nie ma co do tego wątpliwości.
- Nikt tego oficjalnie w wywiadzie nie powie, ale gdzieś w SMS ktoś komuś coś podeśle i tak się to wszystko toczy. Będę bacznie oglądał współpracę z Robertem. Kto będzie na niego grał, czy będzie machał rękoma, jak coś będzie nie tak - stwierdził dziennikarz przed meczem. Na grę Polaków trudno było patrzeć, ale to właśnie Robert Lewandowski ostatecznie uratował sytuację. Wydaje się jednak, że to wciąż nic nie zmieni.
Źródło: Polsat Sport