Prawdziwy rollercoaster w meczu Legii. Osiem bramek, emocje do ostatnich sekund
Takiego rezultatu i przebiegu spotkania nie dało się przewidzieć. Legia Warszawa po niesamowitym meczu awansowała do IV rundy kwalifikacyjnej Ligi Konferencji Europy. Na wyjeździe z Austrią Wiedeń mieliśmy do czynienia z widowiskiem, którego pragnie każdy kibic - mecz o stawkę, masa bramek, niewyobrażalne emocje, czerwone kartki. Te wszystkie rzeczy miały miejsce w tym spotkaniu, którego wynik został rozstrzygnięty bramką zdobytą w ostatnich sekundach.
Statystyki przeciwko Legii Warszawa. Mała szansa na awans?
Kibice uwielbiają statystyki, wszelkiego rodzaju analizy czy porównania co do przeszłości. Tak było też w przypadku Legii, szczególnie, że statystyki były na niekorzyść drużyny ze stolicy. Do tej pory Legia Warszawa w sytuacji, gdy przegrywała mecz u siebie w europejskich pucharach, nie przechodziła do dalszej fazy aż 21 razy ! Dodatkowo ich przeciwnik, Austria Wiedeń, gdy wygrywała mecze na wyjeździe, jeszcze nigdy nie odpadła z europejskich pucharów.
Wynik poprzedniego meczu, rozgrywanego w Warszawie, wyniósł 1:2 dla przyjezdnych . Warszawianom wystarczyło zdobycie jednej bramki, aby doprowadzić do dogrywki, bądź dwóch goli, aby przejść dalej. To, co jednak wydarzyło się w czwartkowy wieczór w Wiedniu, przekroczyło wszelkie oczekiwania i wymyka się wcześniej wymienionym statystykom spod kontroli.
Końcówka pierwszej połowy rozpoczęła spotkanie na poważnie
Kosta Runjaić, trener Legii Warszawa, a także cały zespół, zapewnił kibicom istny rollercoaster przeżyć. Cały mecz był pełen nerwów i ogromnych emocji, piłkarze raz zawodzili, raz grali jak z nut. Zaczynając jednak od początku, w prawie całym swym wymiarze pierwsza połowa nie była tak elektryzująca . Nic nie zapowiadało tego, co się wydarzy w niedalekiej przyszłości.
Końcówka pierwszej połowy wynagrodziła kibicom poprzednią, nudniejszą część. Pierwszy cios zadała Legia Warszawa za sprawą pięknego strzału Juergena Elitima . Drugi gol był autorstwa Marca Guala , który po dośrodkowaniu uderzył głową z pięciu metrów i podwyższył prowadzenie.
Raz niebo, raz piekło. Kibice Legii dawno nie mieli okazji zobaczyć takiego spotkania
Legia tworzyła akcje i już po rozpoczęciu drugiej połowy mogła zmienić rezultat na 3:0. Strzał oddany głową przez Patryka Kuna został jednak obroniony przez bramkarza Austrii Wiedeń. W 59. minucie udało się jednak Legii zdobyć kolejną bramkę, która została zdobyta po fenomenalnym kontrataku. Gola na swoje konto wpisał Tomáš Pekhart. Była to jego 7. bramka w tym sezonie.
Wówczas do gry niespodziewanie wrócili gospodarze. Popis dał pomocnik, Andreas Gruber, który zdobył dwie bramki . Legia jednak ruszyła do odpowiedzi. Czwartą bramkę po podaniu po ziemi od Pawła Wszołka zdobył Maciej Rosołek .
5:4 dla Legii w dwumeczu. Później Austria musiała grać w dziesięciu, ponieważ w 89. minucie czerwoną kartkę otrzymał Aleksandar Jukić . Wówczas emocje w tym spotkaniu rozpoczęły się na dobre . W siódmej minucie doliczonego czasu bramkę zdobył Ranftal . 5:5! Wtem - Legia, a właściwie Ernest Muci, stał się bohaterem, zdobywając decydującego gola w dziesiątej minucie doliczonego czasu gry . Gospodarze nie mogli uwierzyć, a Legioniści wpadli w euforię. Istny spektakl!
Źródło: Goniec Sport