Polacy próbowali się otrząsnąć, a wtedy na Narodowym pojawili się oni. Kibice byli zachwyceni
Wielu emocji dostarcza nam spotkanie Polaków z Chorwatami na PGE Narodowym. W samej pierwszej połowie padło aż 5 goli. W przerwie meczu na płycie największego stadionu w Polsce pojawili się niezwykli goście.
Szalona pierwsza połowa meczu Polski z Chorwacją
Dzisiejszy mecz Polski z Chorwacją w ramach Ligi Narodów jest bardzo ważny, w kontekście utrzymania się w dywizji A Ligi Narodów. Obecnie zajmujemy 3. miejsce, które sprawia, że o prawo gry na najwyższym szczeblu będziemy musieli rywalizować w barażach. Ponadto, rezultat w Lidze Narodów przełoży się na pozycję w rankingu FIFA, który z kolei przełoży się na koszyk eliminacyjny do mundialu w 2026 roku.
Zaczęło się naprawdę dobrze, bo od prowadzenia Biało-Czerwonych. W 6. minucie padł gol autorstwa Piotra Zielińskiego . Za 20 minut było jednak już 1:3. W ciągu 6 minut Chorwaci trafiali do bramki Marcina Bułki trzykrotnie. Przy trzecim golu fatalnie zachował się Paweł Dawidowicz , który podał piłkę do przeciwnika.
Jeszcze przed przerwą nadzieję w serca polskich kibiców wlał Nicola Zalewski . Zatem, pierwszą połowę Polacy zakończyli z jednobramkową stratą do rywali z Bałkanów.
Wyjątkowi goście na PGE Narodowym. Wyszli na murawę, kibice byli zachwyceni
Kiedy kibice próbowali się otrząsnąć po szalonej pierwszej połowie spotkania Polski z Chorwacją , na płycie PGE Narodowego pojawili się naprawdę wyjątkowi goście. Chodzi o naszych medalistów olimpijskich z igrzysk w Paryżu, którzy ustawili się w szeregu, by przywitać się z kibicami. I oczywiście, fani nie pozostawili ich wizyty bez odpowiedzi. Aleksandrę Mirosław, siatkarzy, wioślarzy, szpadzistki oraz Klaudię Zwolińską przywitały gromkie brawa fanów. Wszyscy olimpijczycy zostali uhonorowani na oczach kibiców za swoje osiągnięcia sprzed ponad 2 miesięcy.
ZOBACZ: Wiktorowski przerwał milczenie po rozstaniu ze Świątek, a jednak. Niesłychane, dlatego odszedł
Statystyki po pierwszej połowie starcia Polski z Chorwacją
Po pierwszej połowie kibice potrzebują z pewnością trochę czasu, by się otrząsnąć. 5 bramek w ciągu 45. minut to stan rzeczy, do którego Polacy nie przywykli.
Ciekawie prezentują się także statystyki tego spotkania w pierwszej odsłonie. Posiadanie piłki 47% do 53% na korzyść Chorwatów , jednak w celnych strzałach zawodnicy z Bałkanów byli bezbłędni. Każdy z ich 3 uderzeń w światło bramki kończyło się golem. To też nie najlepsze informacje dla broniącego Marcina Bułki, który nie zaliczył ani jednej interwencji, w przeciwieństwie do Dominika Livakovicia.