Kiks sezonu? Komiczna akcja z udziałem Wojciecha Szczęsnego [WIDEO]
Wojciech Szczęsny ten mecz zapamięta na długo. Niestety nie będą to pozytywne wspomnienia… Juventus Turyn poległ w starciu z Sassuolo, a polski bramkarz był uwikłany w stratę aż dwóch bramek. Popełnił duży błąd przy strzale zawodnika gospodarzy, a także uczestniczył w jednej z najbardziej kuriozalnych akcji bramkowych, która miała miejsce na europejskich boiskach w tym roku. Wideo przedstawiające opisywaną sytuację momentalnie obiegło sieć.
Juventus zawiódł w meczu z Sassuolo
Juventus Turyn po efektownym zwycięstwie w domowym spotkaniu z Lazio zamierzał pójść za ciosem w starciu z Sassuolo. Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po błędzie Wojciecha Szczęsnego wyszli na prowadzenie . Polski bramkarz źle obliczył tor lotu piłki po strzale Armanda Lauriente i Francuz mógł cieszyć się ze zdobytej bramki.
Po niespełna dziesięciu minutach Juve doprowadziło do wyrównania. Na tym trafieniu emocje w pierwszej połowie się jednak nie skończyły. Przed przerwą Sassuolo po raz drugi trafiło do siatki bramki strzeżonej przez Polaka. Autorem trzeciego gola w meczu był Domenico Berardi.
Ogromne emocje w końcówce spotkania
Prawdziwe piłkarskie show piłkarze zafundowali kibicom w końcowej fazie spotkania. W 78. minucie wyrównującego gola zdobył Federico Chiesa. Radość zawodników Juventusu nie trwała jednak długo. Już cztery minuty później gospodarze po raz trzeci mogli cieszyć się z uzyskanego prowadzenia . Skutecznym strzałem głową popisał się Andrea Pinamonti.
"Starą Damę" nie było już stać na odrobienie strat. Co gorsze dla kibiców turyńskiego zespołu, w doliczonym czasie gry doszło do kuriozalnej sytuacji, w którą zamieszana była defensywa gości, włącznie z Wojciechem Szczęsnym.
Co tam się wydarzyło? Katastrofalny błąd obrońcy Juventusu
W 95. minucie spotkania Wojciech Szczęsny wykonywał rzut wolny z okolic pola karnego własnej bramki. Pod presją czasu polski bramkarz posłał piłkę do jednego ze środkowych obrońców turyńczyków, by ten rozegrał dalszą akcję. Pod niewielką presją drużyny przeciwnej Federico Gatti odegrał piłkę z powrotem do golkipera.
Podanie posłane było jednak w światło bramki, która w tamtym momencie… pozostawała pusta. W ten sposób stoper zdobył jedną z najbardziej kuriozalnych bramek samobójczych w ostatnich miesiącach , jakie oglądaliśmy na czołowych europejskich stadionach. Ostatecznie Juventus przegrał sobotni mecz 2:4.
Źródło: x.com/Eleven Sports PL