Bartosz Zmarzlik chce przełamać klątwę. To może być jego dzień
To może być wielki dzień Bartosza Zmarzlika. W sobotę najlepszy obecnie polski żużlowiec spróbuje po raz pierwszy sięgnąć po zwycięstwo na PGE Narodowym w ramach Grand Prix i jednocześnie dogonić w ilości turniejowych zwycięstw legendarnego Tony'ego Rickardssona. Czy faworyt nie zawiedzie? Przekonamy się już niebawem.
Przed nami kolejna runda GP
Na razie liderem klasyfikacji jest Jason Crump, ale Bartosz Zmarzlik traci do niego tylko cztery zwycięstwa. Jak zauważa redakcja Onet Sport, jeśli 28-letni Zmarzlik zatriumfuje w końcu na PGE Narodowym, nie dość, że przełamie swoistą klątwę, to jeszcze odhaczy 20. zwycięstwo w karierze. Podobnym wynikiem może pochwalić się sześciokrotny mistrz świata Tony Rickardsson.
Bartosz Zmarzlik pojedzie po wyjątkowe zwycięstwo
Turniejowe zwycięstwa są dla Zmarzlika na wagę złota, bo do największych brakuje mu naprawdę niewiele . W panteonie sław wyprzedzają go tylko Crump, Tomasz Gollob (22), Greg Hancock (21) oraz wspomniany Rickardsson.
Tak naprawdę, choć będzie to bardzo trudne, ich wszystkich 28-latek ze Szczecina może dogonić jeszcze w tym sezonie, do którego zakończenia pozostało dziewięć rund. Dotychczasowe występy Zmarzlika w turniejach GP w Polsce napawają optymizmem, bo 8 z 19 wygranych przypada właśnie na zawody w naszym kraju . Najczęściej szczęście sprzyjało mu we Wrocławiu.
Wielkie żużlowe święto w Warszawie
Warszawa jest jedynym polskim miastem, w którym Bartosz Zmarzlik jeszcze nigdy nie świętował zwycięstwa w GP. Ba, nie udało mu się nawet dotrzeć do finału, mimo iż próbował już pięciokrotnie.
- Wiele razy tu startowałem, ale nigdy nie udało się wygrać. Nie wiem, co wydarzy się w sobotę, ale będę starał się w końcu zwyciężyć w Warszawie - mówił Zmarzlik na piątkowej konferencji prasowej.
Sportowiec nie ukrywa, że każdy start na takim stadionie jest dla niego spełnieniem marzeń. Oczywiście, ma apetyt na zwycięstwo, ale nie zapomina, że zbliżająca się wielkimi krokami runda GP to przede wszystkim wielkie święto.
- Przede mną jest kolejny dzień i następna szansa, którą będę chciał wykorzystać. A co z tego wyjdzie, przekonamy się już w sobotę wieczorem - uważa trzykrotny mistrz świata.
Źródło: Onet