Wygrała z Igą Świątek, a później bez ogródek wypaliła do kamery. Co za słowa o Polce
Iga Świątek przegrała z Coco Gauff 0:2 w drugim meczu na WTA Finals. Polka zagrała przeciętny mecz, a każde jej potknięcie bezwzględnie wykorzystywała Amerykanka. Tuż po meczu tenisistka z Atalanty szczerze skomentowała swój występ. Nie zabrakło także słów o raszyniance.
Iga Świątek przegrała z Coco Gauff
W drugim meczu WTA Finals w Rijadzie Iga Świątek stanęła do walki z trzecią rakietą świata - Coco Gauff. Choć Polka miała świetny bilans w dotychczasowych spotkaniach z Amerykanką – wygrała aż 11 z 12 wcześniejszych pojedynków, w tym dwa w półfinałach tegorocznych turniejów w Rzymie i na French Open – to starcie w Rijadzie okazało się wyjątkowo wymagające. Stawka była wysoka: zwycięstwo zapewniłoby Idze awans do półfinałów i pierwsze miejsce w grupie pomarańczowej.
Mecz nie rozpoczął się po myśli Świątek. Już od pierwszych wymian Polka miała problem z precyzją, co przypominało jej niedawne spotkanie z Barborą Krejcikovą. Amerykanka, wykorzystując swoją przewagę, grała agresywnie i pewnie, a kluczowym momentem okazało się przełamanie Świątek przy stanie 3:3. To zdobyte prowadzenie dodało Gauff pewności siebie i wytrąciło Igę z rytmu. Amerykanka konsekwentnie przejmowała inicjatywę, zamykając pierwszego seta wynikiem 6:3.
Po krótkiej przerwie Świątek wróciła na kort z nową energią. Początek drugiego seta był niezwykle intensywny – już przy pierwszym podaniu Gauff potrzebowała aż 13 piłek, by zapisać gema na swoje konto. Wyglądało na to, że Iga odnalazła pewność siebie, szybko wygrała swoje podanie i nawet przełamała rywalkę, obejmując prowadzenie. Gauff jednak nie dawała za wygraną, błyskawicznie odrobiła straty i wyrównała na 2:2, co sprawiło, że walka zrobiła się jeszcze bardziej zacięta.
Obie zawodniczki grały na najwyższym poziomie, wymieniając się dynamicznymi zagraniami i próbując narzucić własny styl gry. Kiedy Świątek przełamała Amerykankę i objęła prowadzenie 4:3, wydawało się, że odzyskała kontrolę nad meczem. Gauff szybko odpowiedziała przełamaniem i objęła prowadzenie 5:4. W decydujących momentach drugiego seta Gauff zagrała bezbłędnie, ostatecznie wygrywając 6:4 i zamykając mecz w dwóch setach.
Amerykanka po zwycięstwie udzieliła wywiadu, w którym nie kryła swojej radości ze zwycięstwa. Oczywiście nie zabrakło także słów o Idze Świątek. Trudno uwierzyć, co powiedziała o Polce.
Coco Gauff szczerze w pomeczowym wywiadzie
Triumf Coco Gauff w Rijadzie miał ogromne znaczenie psychologiczne dla amerykańskiej tenisistki. Zwycięstwo to pozwoliło jej przełamać mentalną "barierę" w pojedynkach z Igą Świątek, z którą do tej pory miała wyjątkowo niekorzystny bilans. Dotychczas, na dwanaście spotkań z Polką, tylko raz udało jej się odnieść zwycięstwo, co bez wątpienia wpływało na jej pewność siebie przed kolejnymi starciami. Tym razem jednak, grając z pełną koncentracją i determinacją, Gauff pokazała, że potrafi stawić czoła jednej z najlepszych zawodniczek na świecie.
W pomeczowym wywiadzie 20-letnia zawodniczka z Atlanty nie kryła swojej radości i ulgi, które przyszły wraz z tym kluczowym triumfem. Podkreślała, jak ważne jest dla niej pokonanie tak silnej rywalki, która była dla niej tenisowym wyzwaniem:
To wspaniałe uczucie. Mimo naszych poprzednich pojedynków miałam dużo pewności siebie - rozpoczęła wypowiedź Amerykanka.
Następnie trzecia rakieta świata szczerze wypowiedziała się na temat Igi Świątek. Jak przyznała, Polka jest dla niej wyjątkowo trudną przeciwniczką:
To zwycięstwo znaczy dla mnie bardzo dużo. Ona to, rzecz jasna, bardzo trudny rywal dla każdego, a zwłaszcza dla mnie, więc cieszę się z dzisiejszego zwycięstwa. Wiedziałam, że gram na solidnym poziomie. Wiedziałam, że mogę odwrócić sytuację w drugim secie, tym bardziej, że dobrze grałam returnami. Podczas mojego pierwszego występu w WTA Finals przegrałam wszystkie trzy mecze, więc każdego roku się poprawiam - powiedziała Coco Gauff.
ZOBACZ TEŻ: Iga Świątek dopiero przegrała mecz, a tu kolejne fatalne informacje. To już pewne
Iga Świątek walczy w WTA Finals
Przed Igą Świątek decydujące momenty w WTA Finals. Już 7 listopada Polka stanie do meczu z Jessicą Pegulą i musi wygrać – najlepiej bez straty seta – by pozostać w grze o półfinał. To będzie test zarówno jej umiejętności, jak i wytrzymałości psychicznej, gdyż presja jest ogromna.
Jednak los Świątek zależy także od wyniku drugiego spotkania: Barbora Krejcikova zmierzy się z Coco Gauff. Jeśli Czeszka pokona Amerykankę, Polka straci szansę na awans, a Krejcikova zajmie miejsce w czołowej czwórce. Taka sytuacja sprawia, że 23-latka z Raszyna musi śledzić nie tylko swoje starcie, ale też wyniki rywalek, co zwiększa emocje i napięcie. To dzień, w którym każda piłka będzie miała ogromne znaczenie.