Lewandowski zignorował młodego kibica? Prawda wyszła na jaw
Robert Lewandowski przyjechał na zgrupowanie reprezentacji Polski w poniedziałek. Można było się spodziewać, że na kapitana będzie czekać spory tłum fanów, którzy będą próbowali zgarnąć pamiątkę od “Lewego”. Rozpętała się z tego powodu niemała afera w mediach społecznościowych, która okazała się być niesłuszna.
Nagranie z Robertem Lewandowskim obiegło sieć
Jeden z użytkowników platformy “X” zamieścił na swoim profilu klip wideo, na którym widać moment, w którym Lewandowski wysiada ze swojego samochodu. Wśród sporej grupy osób, które natychmiast otoczyły kapitana reprezentacji Polski, był mały chłopiec, który w ręku trzymał zeszyt i długopis, licząc na autograf.
Proszę pana. Panie Lewandowski - wołał, ale piłkarz nie zareagował.
W końcu podszedł do 35-latka, ale ten kompletnie go zlekceważył i odszedł. Na koniec młodego fana odsunął jeden z pracowników PZPN. Z powodu opublikowanego w sieci nagrania, rozpętała się lawina negatywnych komentarzy wobec postawy Roberta Lewandowskiego.
Prawdziwa wersja wydarzeń
Po jakimś czasie, do mediów społecznościowych zaczęły docierać kolejne nagrania, które pokazały, co tak naprawdę wydarzyło się przed hotelem. Okazało się, że pierwszy film nie ukazał całej sytuacji i nie uwzględnił momentu, gdy Robert Lewandowski cierpliwie pozował do zdjęć i podpisywał ogromną liczbę autografów.
W obronie Lewandowskiego stanęli także dziennikarze , m.in. Jakub Kłyszejko z redakcji TVP Sport.
Lewandowski podpisał później 150 autografów, robił zdjęcia, chyba nikt nie odszedł niezadowolony. Łatwo kręcić aferkę po wyciągniętym z kontekstu wideo...
ZOBACZ TAKŻE: Konferencja reprezentacji Polski. Lewandowski wybuchł śmiechem
Przygotowania do meczu z Estonią
Biało-czerwoni są już po pierwszych zajęciach przed spotkaniem z reprezentacją Estonii . Polacy trenują na PGE Narodowym, który będzie miejscem starcia półfinałowego barażu. Początek meczu między Polską a Estonią o godzinie 20:45, już w najbliższy czwartek.