Wypadek polskiej olimpijki tuż przed startem. Sceny na zawodach w Chorzowie
W minioną niedzielę odbył się 15. Silesia Memoriał Kamili Skolimowskiej. Wszystko odbywało się pod egidą Diamentowej Ligi, a na Stadionie Śląskim w Chorzowie zagościły największe gwiazdy lekkoatletyki - Armand Duplantis, Natalia Kaczmarek czy Ewa Swoboda. W zawodach brała również udział nasza najlepsza płotkarka Pia Skrzyszowska, która tuż przed swoim startem doznała przykrego zdarzenia.
To była rekordowa niedziela w Chorzowie. Najlepszy jednodniowy mityng w historii
W zeszłą niedzielę miał miejsce 15. Silesia Memoriał Kamili Skolimowskiej, organizowane pod egidą Diamentowej Ligi. Zawody odbyły się na Stadionie Śląskim w Chorzowie, a występujący zawodnicy dostarczyli rekordowych wyników. W Polsce gościli m. in. Jakob Ingebrigtsen, który ustanowił rekord świata w biegu na 3000 m. Swój bieg ukończył z czasem 7.17,55 . Ponadto najlepszy rezultat w historii skoku o tyczce ustanowił tutaj niezawodny Armand Duplantis. Poprawił on tym samym swój wynik z IO w Paryżu i od teraz najlepszy rezultat to wysokość 6,26 m .
W trakcie Memoriału Kamili Skolimowskiej zawodnicy osiągali nadzwyczaj dobre wyniki. W sumie lekkoatleci zdobyli w Chorzowie 97178 punktów, co daje Polakom możliwość organizacji kolejnych mityngów. Biorąc pod uwagę obsadę konkurencji oraz rezultaty, 15. Silesia Memoriał Kamili Skolimowskiej został najlepszym jednodniowym mityngiem w historii lekkiej atletyki . Co więcej niedzielne zawody stały się 2. mityngiem w całej historii tego sportu, według punktacji rankingu World Athletics.
Kibice o niczym nie wiedzieli. Tuż przed startem Skrzyszowska miała wypadek
W niedzielnym Memoriale Kamili Skolimowskiej udział brała również Pia Skrzyszowska, a więc nasza najlepsza płotkarka. Niestety olimpijka z Paryża odpadła już na etapie eliminacji, osiągając czas 12,58 s. Co bardziej wnikliwi obserwatorzy mogli jednak zauważyć krew na stroju naszej zawodniczki. O tym, co działo się jeszcze na rozgrzewce wszyscy dowiedzieli się po zakończonych zawodach.
Tym razem na rozgrzewce były dosłownie pot, krew i łzy. Ustawiając sobie blok startowy z całej siły wbiłam sobie kolec w palec. Poczułam taki ból, że byłam przekonana, że przebiłam sobie palec na wylot. Nigdy w życiu nie widziałam tak mocno tryskającej krwi z palca. Krew była dosłownie wszędzie. Zresztą do teraz nie mam czucia w tym palcu - przyznała Pia Skrzyszowska po swoim biegu.
W dalszej części wypowiedzi płotkarka przyznała, że była potrzebna pomoc lekarzy . Wyglądało to poważnie, jednak na całe szczęście nie przeszkodziło jej to w wystartowaniu w zawodach. Choć, jak oznajmiła, i tak zapewne wystąpiłaby w biegu, nawet jeśli krew pokryłaby znaczą część jej ciała.
ZOBACZ: Szczęsny przekazał wieści ws. swojej kariery. Wprost wyjawił, co dalej z grą dla Polski
Pia Skrzyszowska podsumowała ten sezon. Stawia sobie jeden cel
Występ Pii Skrzyszowskiej na 15. Silesia Memoriale Kamili Skolimowskiej był jednym z ostatnich w tym sezonie. Przypomnijmy, że na IO w Paryżu odpadła w półfinale, przegrywając nieznacznie, bo o 0,03 sekundy . Mimo to została jednak 9. płotkarką na świecie, co już uświadomiła sobie nasza olimpijka. Ogólnie po swoim biegu na niedzielnych zawodach stwierdziła, że był to dobry sezon w jej wykonaniu.
Zabrakło jedynie dwóch rzeczy, czyli finału olimpijskiego i rekordu Polski. W obu przypadkach byłam jednak bardzo blisko, więc w sumie jestem zadowolona. Najważniejsze jednak, że po tym sezonie mam gigantyczną motywację, by za rok dać z siebie jeszcze więcej. Już dzień po półfinale olimpijskim usiedliśmy z tatą i wstępnie porozmawialiśmy, co chcielibyśmy zmienić. Smutek po odpadnięciu w półfinale trwał jeden wieczór, a teraz zdaję sobie sprawę, że dziewiąte miejsce na świecie to duży sukces - powiedziała Skrzyszowska.
23-latka stawia przed sobą również jasny cel na przyszłe zmagania. Aby go osiągnąć, całkiem możliwe, że zrezygnuje ze zmagań na hali. Chodzi o pobicie rekordu Polski, który należy póki co do Grażyna Rabsztyn. Sportsmenka osiągnęła wynik 12,36 s w 1980 roku.
Na hali i na stadionie brakuje już naprawdę niewiele do rekordu Polski, ale mimo wszystko można mówić o niedosycie. Na razie jestem stabilnym numerem dwa w historii Polski, ale oczywiście marzy mi się zostanie numerem jeden. Jestem jednak cierpliwa i wiem, że to się kiedyś stanie. Jeśli w kolejnym sezonie będę miała taką formę, jak w tym roku, to nie piszę się na starty w hali. Po prostu nie interesuje mnie bieganie 7,78, bo to mnie już znudziło. Albo powalczę o rekord Polski, albo nie wystartuję w ogóle. Nie chcę się znów denerwować - oznajmiła Pia Skrzyszowska.