New York Red Bulls - FC Barcelona. Niewiarygodne, co Robert Lewandowski robił pod bramką rywali
Robert Lewandowski w nocy z soboty na niedzielę rozegrał swój trzeci mecz w barwach Barcelony. I chociaż rywalem był "tylko" amerykański New York Red Bulls, kibice mogli zastanawiać się kim jest piłkarz z numerem 12 na plecach i co zrobił z Robertem Lewandowskim.
Transfer Roberta Lewandowskiego do Barcelony był dla polskiego piłkarza spełnieniem marzeń, ale również w klubie z Katalonii czekano na niego jak na Mesjasza. I chociaż od początku widać, że Lewy szybko znalazł język z kolegami z drużyny, to jednak brakuje najważniejszego elementu: goli.
Oczywiście mecze towarzyskie, w których do tej pory grał Polak - i to w niepełnym wymiarze minut - to dopiero część przygotowań do sezonu i nikt nie będzie napastnika rozliczał z braku goli. Nikt, poza kibicami, którzy cały czas w myślach zapisują nazwisko Polaka jako "LewanGOLski".
Zmarnowane szanse Roberta Lewandowskiego
W meczu z New York Red Bulls miał kilka wyśmienitych okazji, by zdobyć swoją pierwszą - a także spokojnie drugą i trzecią - bramkę w barwach Barcelony, jednak w kluczowych momentach brakowało mu zimnej krwi.
W 20. minucie meczu Lewandowski popisał się piękną indywidualną akcją , która na myśl od razu przywodzi jego najlepsze momenty w Bayernie Monachium. Wszystko było efektowne i efektywne... do momentu strzału na bramkę. Niestety, ten ostatni kontakt z piłką jest jednak najważniejszy, a w tym przypadku kopnięcie przypominało to znane z boisk footballu amerykańskiego, gdzie kopacz za wszelką cenę chce przenieść piłkę nad poprzeczką.
Zaledwie cztery minuty później wydawało się, że wielki moment nadszedł i Robert Lewandowski rozpocznie swoją strzelecką historię w Barcelonie. W polu karnym piłkę idealnie wyłożył mu Ousmane Dembele i polski napastnik znalazł się sam przed bramkarzem rywali. Niestety, nawet tej stuprocentowej sytuacji nie udało się wykorzystać, co sprawiło, że cierpliwość kibiców zaczęła się szybko kurczyć.
Część kibiców straciła cierpliwość
Wszyscy chcą, żeby Robert Lewandowski zaczął już strzelać, dlatego kolejne zmarnowane sytuacje, a w meczu z New York Red Bulls jeszcze kilka ich było, przyczyniają się do coraz bardziej napiętej atmosfery. Lewy czuje coraz większą presję, co z pewnością utrudnia mu zadanie, a kibice tak bardzo chcą zobaczyć gole w jego wykonaniu, że czują ogromne rozczarowanie i złość, gdy te nie nadchodzą.
W trakcie spotkania zaczęły pojawiać się komentarze kibiców sugerujące nawet, że Lewandowski już się skończył. Na Twitterze pojawił się nawet hasztag #Lewandowskiout. Na szczęście póki co jest to tylko niewielka część najmniej cierpliwych kibiców. Wszyscy się nakręcają, ale zapominają również, że to dopiero mecze towarzyskie. Rozliczać Lewandowskiego można będzie zacząć dopiero, gdy ruszą oficjalne rozgrywki, a na razie niech marnuje tyle okazji, ile chce. Może dzięki temu później będzie już tylko trafiał - w meczach, które faktycznie będą miały znaczenie.
Ostatecznie Barcelona wygrała spotkanie 2:0, a na listę strzelców wpisali się Ousmane Dembele (40') i Memphis Depay (87') , który zastąpił na murawie Roberta Lewandowskiego w 73. minucie.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Krzysztof Krawczyk junior zmartwił fanów dziwnie brzmiącymi wpisami. Przechodzi gorszy okres
-
Zaskakujące informacje o córce Katarzyny Cichopek. Okazuje się, że ma niezwykły talent
Źródło: Goniec.pl