Ewa Swoboda wykręciła życiówkę, a potem spojrzała na trybuny. "Zażenowana"
Ewa Swoboda wykręciła rekord życiowy na memoriale im. J. Kusocińskiego. Gwiazda była niezwykle szczęśliwa, ale tylko do pewnego momentu. W wywiadzie wyznała, że przez kibiców było jej przykro. Co się stało?
Ewa Swoboda wykręciła rekord życiowy
Ewa Swoboda wykręciła nowy rekord życiowy podczas eliminacji biegu na 100 metrów. Czas 11,03 sek. był o 0,02 sekundy lepszy od poprzedniego, który udało jej się uzyskać w Paryżu.
Biegaczka była bardzo pozytywnie zaskoczona i cieszyła się razem z koleżankami. Niestety, w tej beczce miodu znalazła się również łyżka dziegciu. Swoboda pomyślała o kibicach.
Ewa Swoboda o kibicach: "Zażenowana"
- Pobiegłam w tym finale i tyle. Nic więcej nie powiem. Byłam bardzo zmęczona, ale też zasmucona i zażenowana frekwencją na trybunach. Po tym, co zobaczyłam w ubiegłym roku, to spodziewałam się, że na trybunach zasiądzie więcej fanów. Niestety. Jest mi przykro. Nie wiem, czemu jest w Polsce tak mało kibiców lekkoatletyki - przyznała Ewa Swoboda podczas rozmowy po mityngu.
Zdaje się, że sytuacja nie poprawia się od lat, a na problem zwracają uwagę największe polskie gwiazdy lekkoatletyki. Czy jest się czym smucić?
Ewa Swoboda nie jest sama w swoim smutku
Ewa Swoboda nie jest sama w swoim smutku. Podobną opinię do niej ma Paweł Fajdek, który niemal co roku opowiada o tym, że lekkoatletyka niezasłużenie ustępuje miejsca piłce nożnej, w której Polacy nie mają nawet sukcesów.
Brak zainteresowania kibiców oznacza również mniejsze pieniądze dla dyscypliny i przychody dla klubów oraz mniejszą liczbę ewentualnych kontynuatorów. Nic dziwnego, że sportowcy są zaniepokojeni sytuacją.
Źródło: sport.interia.pl