Polscy siatkarze gładko ograli Czarnogórę. Ogromna przewaga punktowa, przepaść
Polska swój ostatni mecz grupowy rozegrała przeciwko Czarnogórze. Wydawało się, że dla Biało-Czerwonych to będzie spacerek i tak też się stało. Polacy pewnie wygrali 3:0 i z kompletem punktów awansowali do 1/8 finału, gdzie zagrają z Belgią.
Polska - Czarnogóra. Wszystko zgodnie z planem?
Polacy rozpoczęli mecz z Czarnogórą od wypracowania przewagi. Udało im się uzyskać trzy punkty nad rywalami i w pierwszej połowie seta trwała walka punkt za punkt z przewagą Biało-Czerwonych.
Ponownie widać było jednak momenty przestoju - pojawiały się ospałe momenty na zagrywce i w obronie, ale z każdym punktem nasi siatkarze grali coraz lepiej. Zagrywka Kamila Semeniuka zapewniła spory odskok i zablokowała zupełnie Czarnogórzan. W pewnym momencie na tablicy widać było wynik 20:11. Polacy zapewnili sobie gładkie zwycięstwo 25:14.
Polska - Czarnogóra. Powtórka z pierwszego seta
Polscy siatkarze szybko rozpoczęli ofensywę w kolejnym secie, który przebiegł bardzo podobnie do pierwszego. Wypracowanie przewagi nie zajęło dużo czasu - przy wyniku 7:2 trener Czarnogóry poprosił o czas, ale na niewiele się to zdało. Seria Norberta Hubera sprawiła, że przez długi czas siatkarze z Bałkanów nie mogli w ogóle zdobyć punktu.
Po takim wstępie trudno było się spodziewać innego wyniku. Polacy gładko ograli rywali, którzy w całym secie zdobyli łącznie tylko 11 punktów. Wydawało się, że trzeci set przebiegnie w podobnym rytmie.
Polska - Czarnogóra. Prosta droga do zwycięstwa
Tak wysokie zwycięstwo w dwóch poprzednich setach nie pozostało bez echa w morale zawodników z Czarnogóry. Widać to było po ich spuszczonych głowach, niedokładnych atakach i błędach.
Set rozpoczął się od pięciopunktowej przewagi Polaków i reakcji trenera Czarnogóry, który szybko wziął czas. Szybko doszło do sytuacji, w której Biało-Czerwoni doskoczyli do wyniku 9:1. Widać było jednak rozprężenie również po stronie polskiej - pojawiało się sporo kuriozalnych obron i braku dokładności. Zespół mimo tego utrzymywał różnicę 11 punktów między zespołami, a nawet ją podwyższył, i doprowadzili bez problemu do wyniku 25:12. Polacy wreszcie czekali na dzień odpoczynku, a potem 1/8 finału.