Justyna Kowalczyk nie wytrzymała. Publicznie zrugała 80-letnią fankę, odpowiedź była błyskawiczna
Justyna Kowalczyk zakończyła już sportową karierę i ostatnio oddaje się roli mamy. Zamieściła ostatnio wpis w mediach społecznościowych, który wydawał się nie być absolutnie kontrowersyjny. W pewnym momencie sportsmenka nie wytrzymała i zrugała swoją 80-letnią fankę. O co poszło?
Justyna Kowalczyk została mamą
Justyna Kowalczyk zakończyła sportową karierę i oddała się życiu rodzinnemu. W 2020 roku wzięła ślub z Robertem Tekielim, znanym alpinistą. W 2021 roku za to urodziła syna, Hugona. Od tego czasu w pełni oddaje się roli mamy.
Dojście do rodzicielstwa nie było dla niej proste. W wywiadzie dla “Gazety Wyborczej” wyznała, że w 2013 roku poroniła. Hugo jest teraz jej prawdziwym oczkiem w głowie i trudno się dziwić.
Justyna Kowalczyk zamieściła zdjęcie z synem na rowerze
Wydawało się, że spokoju raczej nikt nie zakłóci. Justyna Kowalczyk chętnie chwali się wspólnymi chwilami z Hugonem w mediach społecznościowych. Ostatnio jednak nie wytrzymała i ostro odpowiedziała jednej z fanek.
Poszło o zdjęcie, na którym pokazała swojego maleńkiego syna na pierwszej przejażdżce rowerowej. Pojawiły się nieproszone komentarze, które zburzyły miłą atmosferę.
Justyna Kowalczyk odpowiedziała
Jedna z fanek postanowiła skomentować wybory związane ze… smoczkiem. Mały Hugo wciąż z niego korzysta. Dla niektórych nie jest to optymalne rozwiązanie ze względu na ewentualne problemy zdrowotne w przyszłości.
- Wszystko OK, ale smoczek w buzi synka bee! Będą problemy ze zgryzem i w ogóle! - napisała 80-letnia fanka Justyny Kowalczyk. Mistrzyni olimpijska nie wytrzymała i wybuchła w odpowiedzi.
- Nie nudzi wam się już to pitolenie. Będzie sobie ciumkał, ile będzie chciał i proszę sobie tym myśli nie zaprzątać, bo to nie pani sprawa - odpowiedziała Kowalczyk.
- Bardzo mi przykro, ale taki wpis? Nie spodziewałam się tego po pani, Justyno! Jestem pani fanką od wielu, wielu lat i mam 80 lat, a więc spore doświadczenie, jeżeli chodzi o wychowywanie dzieci. Nie byłoby problemu i mojego wpisu, gdyby pani nie wystawiła swojego synka od urodzenia "na sprzedaż" - odpowiedziała wyraźnie zirytowana fanka.
- Zaczynamy grubo. Chwilę temu smoczek, teraz na sprzedaż. Ja przestałabym kogoś tak okropnego obserwować. Nie ma sobie co nerwów psuć, a dobre rady pozostawić tym, którzy ich OCZEKUJĄ. Dużo zdrowia pani życzę - odpowiedziała rozgniewana Kowalczyk. Stwierdziła później, że “znów musiała zrobić czystki na stronie”. Kto by się spodziewał… Czy reakcja nie była trochę na wyrost?